„Alfons Mucha. Mistrz secesji i plakatu”. Magiczny album od Wydawnictwa SBM
Ach, ten Alfons! Twórczość czeskiego malarza uwodzi, intryguje i przenosi do innego świata. Wystarczy spojrzeć w oczy jego leśnych rusałek i długowłosych bogiń, by blask otaczających je tkanin, kamieni i bukietów kwiatów bez reszty nas urzekł. Zanim zajrzycie do albumu autorstwa Luby Ristujcziny od Wydawnictwa SBM, muszę was ostrzec, że Mucha to prawdziwy czarodziej zmysłów, więc otwieracie tę publikację na własną odpowiedzialność 😉
Mucha to mistrz secesji i chyba najbardziej znany czeski malarz. Międzynarodową sławę przyniosły mu plakaty, na których dominowały motywy kobiece i kwiatowe. Dzisiaj możemy je odnaleźć nie tylko w muzeach czy albumach poświęconych twórcy, ale też na wielu pocztówkach i materiałach promujących Czechy, które znajdziemy w każdym większym mieście u naszych sąsiadów.
Album „Alfons Mucha. Mistrz secesji i plakatu” prowadzi nas przez poszczególne etapy życia artysty, które ukształtowały jego sztukę. Publikacja składa się z kilku rozdziałów, które poniżej pokrótce przedstawię. Naszą wycieczkę rozpoczniemy od Czech, a przy okazji zwiedzimy sporą część Europy, a nawet Ameryki.
Rozdział I: Luminarz secesji
Pierwszy rozdział składa się z zaledwie kilku stron i pokrótce przedstawia nam Muchę jako jednego z największych artystów art nouveau, twórcę własnej estetyki zwanej „Le style Mucha” i popularyzatora panslawizmu.
Zaskakujące jest to, że przy tak imponującym dorobku artystycznym, Mucha czuł się artystą niespełnionym. Uważał, że za bardzo poświęcił się sztuce komercyjnej i zmarnował swój talent. Pomimo uznania, jakim cieszył się w Paryżu, ponownie zamieszkał w Czechach i postanowił wypełnić swoje artystyczne powołanie – wrócił do realizacji „Epopei słowiańskiej„, czyli projektu ogromnych malowideł przedstawiających historię narodów słowiańskich. Wbrew oczekiwaniom artysty dzisiaj to właśnie komercyjne grafiki Muchy są bardziej kojarzone z jego twórczością niż zapomniane opus magnum.
Rozdział II: Wyboista droga do samodzielności (1860-1886)
Alfons Mucha przyszedł na świat w 1860 roku na Morawach. Ojciec artysty, były żołnierz, podjął się pracy urzędnika w sądzie i założył rodzinę. Niestety jego żona zmarła po kilku latach, osierocając trójkę dzieci. Wkrótce ożenił się powtórnie, a jego druga żona została matką jednego z najzdolniejszych czeskich malarzy. Okazuje się, że Alfons ma polskie korzenie, bo bliscy jego matki pochodzili z Polski. Kobieta, choć wyszła z niemajętnego domu, pracowała jako guwernantka. Oczytana i obyta z kulturą, zaraziła pasją do sztuki swojego syna. Alfons dorastał razem z rodzicami i pięciorgiem rodzeństwa w skromnych, ale kochających warunkach. W służbowym mieszkaniu ojca, które przylegało do sądowego aresztu, szybko nauczył się rysować (podobno szybciej niż chodzić) i w zaskakującym tempie rozwijał swój talent, wprawiając bliskich w niemy podziw.
To właśnie w prowincjonalnym miasteczku, w którym dorastał, Alfons uczył się obserwować kwiaty i zwierzęta, pielęgnować wiarę i czeską kulturę. W szkole grał na skrzypcach i został zapamiętany jako chłopiec, który rzadko odkładał ołówek na bok – słowem, rysował wszystko, co go otaczało: karykatury, portrety kolegów, scenki rodzajowe.
Ku uciesze matki nie wykluczał zostania księdzem. Ostatecznie, znajomy ksiądz zarekomendował go do chóru, a parafia sfinansowała jego naukę w Gimnazjum Słowiańskim. Zamiast ćwiczeniom śpiewu, młody Alfons wolał jednak poświęcać się rysowaniu. Na efekty takiego stylu życia nie trzeba było długo czekać – z powodu złych stopni, po trzech latach nauki musiał pożegnać się z karierą śpiewaka.
Pomocną dłoń wyciągnął do niego ojciec, który załatwił mu posadę pisarza sądowego w rodzinnych Iwanczycach. Przez kilka miesięcy Alfons sumiennie chodził do pracy, a po godzinach malował. Nie zagrzał jednak długo miejsca w sądzie – gnany ambicją odpowiedział na ogłoszenie firmy Kautsky-Brioschi-Burghard, która poszukiwała wówczas dekoratorów i znalazł nową pracę… w Wiedniu. Stamtąd przeniósł się po jakimś czasie do Mikulova na Morawach, gdzie jako pomocnik kamieniarza projektował ornamenty.
Sławny artysta szybko zdobył rozgłos i uznanie lokalnych elit, dlatego często podejmował się proponowanych mu zleceń, wykonując plakaty, zaproszenia czy ilustracje dla prasy. W tym czasie wykonał również dekoracje w zamku Emmahof, które niestety nie zachowały się do dzisiaj. U boku swojego zleceniodawcy i właściciela zamku, Mucha rozwinął się towarzysko – zwiedził m.in. Włochy, Tyrol, nauczył się polować. Arystokrata, dostrzegając niewątpliwy talent Muchy, wziął go pod swoje skrzydła i razem z monachijskimi mecenasami postanowili sfinansować dalszą edukację artysty w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Monachium.
Wiedeńska ASP cieszyła się we współczesnych Musze czasach dużym uznaniem w międzynarodowym środowisku artystycznym i przyciągała studentów z całej Europy – spośród wszystkich narodowości najliczniejszą grupę stanowili Polacy. Alfons, po przedstawieniu wykładowcom swoich prac, rozpoczął naukę od razu na trzecim roku. Szlifował tam swoje umiejętności rysunku i malarstwa przez dwa lata. Kolejnym przystankiem miał stać się dla niego Paryż.
Rozdział III: Paryż (1887-1904)
Paryż w drugiej połowie XIX wieku kusił artystów obietnicą sławy i swoim miejskim prestiżem. Alfons szybko zadomowił się w nowym miejscu, a już po dwóch miesiącach chwalił się ojcu pierwszym miejscem w szkolnym konkursie artystycznym. Nadal utrzymywał go hrabia Eduardo, dlatego malarz mógł w pełni skupić się na swojej pracy. W środowisku uczelnianym, oprócz doskonalenia rzemiosła, Mucha jako twórca stowarzyszenia „Lada” integrował studentów o słowiańskim pochodzeniu, co niewątpliwie miało wpływ na jego późniejsze prace i powstanie „Epopei słowiańskiej”.
Rok 1889 odmienił los Muchy. Hrabia zatrzymał strumień słanych do malarza środków finansowych, przez co dobiegający trzydziestki Alfons został zmuszony do usamodzielnienia się. Po raz kolejny przekonał się, jak duże znaczenie mają w jego życiu przyjaciele, którzy tym razem wspierali go poprzez rekomendacje i dostarczanie intratnych zleceń. Los pokazał, że rozłąka z mecenasami wyszła mu na dobre i zmotywowała do bardziej wytężonej pracy. Dzięki temu rozwinął zawodowe skrzydła, znalazł stałych klientów, a jego oryginalny styl stawał się w Paryżu coraz bardziej rozpoznawalny.
W tym czasie Alfons powiększał grono swoich znajomych, wśród których znaleźli się m.in. Władysław Ślewiński i Paul Gauguin. Większy zastrzyk gotówki przyniosło mu zlecenie projektu kalendarza, który wykonał dla firmy Ch. Lorilleux et Cie, zajmującej się produkcją farb. Mucha wykonał wówczas projekty 12 kart przedstawiających piękne, niemal wyjęte z baśni kobiety. Dzięki tym pracom czekał go przełom w karierze, który miał się zjawić już niebawem.
Sława przyszła z dnia na dzień. Czech wykorzystał szansę, jaką było ekspresowe wykonanie plakatu reklamującego inscenizację „Gismondy” z Sarah Bernhardt w roli głównej. Kapryśna diva była podobno bardzo niezadowolona z poprzedniego projektu i w ekspresowym tempie poszukiwała nowego. Chociaż był to napięty czas Bożego Narodzenia i większość artystów była zajęta świętowaniem, Alfons bez problemu zrezygnował z uroczystej kolacji i poświęcił pracy. Wygrał nie tylko uznanie aktorki i duże wynagrodzenie, ale przede wszystkim podziw całego Paryża i sześcioletnią umowę z Bernhardt na oprawę artystyczną występów z jej udziałem. Stała praca oznaczała dla Muchy więcej niż szóstka w totolotka.
Alfons królował. Mógł sobie teraz pozwolić na wynajem przestronnej pracowni w sercu Paryża i luksusowy apartament. Nie klepał już biedy, stał się cenionym artystą, a jego styl inspiracją dla innych malarzy.
W ciągu następnych kilku lat Mucha wykonał niemal 100 plakatów, reklam i opakowań produktów dla wydawnictwa Champenois, a międzynarodową sławę przyniosły mu projekty kalendarzy – każdy był oryginalny, zaprojektowany w charakterystycznym dla niego stylu. Artysta był u szczytu swoich możliwości twórczych, z orderem francuskiej Legii Honorowej na koncie, miejscem w loży masońskiej i rozpoznawalnością w rodzinnych Czechach.
Rozdział IV: Secesyjne uniwersum Alfonsa Muchy
W tym rozdziale poznajemy inspiracje Muchy, wśród których największe kontrowersje wzbudza okultyzm i ruch wolnomularski. W czasie, kiedy artysta projektował reklamy, sztuka promocji dopiero się rozwijała, dzięki czemu jego prace nie przeszły bez echa. Lekturę tej części książki polecam przede wszystkim osobom zawodowo związanym z komunikacją wizualną i grafiką – może uda Wam się odkryć nowe inspiracje wśród pomysłów Muchy? 😉 Na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim projekty realizowane do sztuk Sary Bernhardt, w których malarz wykazał się nie lada kreatywnością.
Luba Ristujczina, autorka albumu, opisuje również poszczególne sztuki Bernhardt, do których Mucha zaprojektował grafiki, dzięki czemu publikacja jest atrakcyjna również dla szerszych grup odbiorców, w tym osób szczególnie zainteresowanych teatrem i występami scenicznymi.
Kolorowe litografie Alfonsa Muchy z kolekcji prywatnych
W albumie znajdziemy też projekty Muchy reklamujące Maggi, herbatniki, perfumy, alkohol, czy pastę do zębów. Trzeba przyznać, że Czech fantastycznie operował kolorem i podkreślał piękno produktów, łącząc je ze swoim niebanalnym stylem i postaciami z baśniowego świata.
Album, niczym encyklopedia dzieł Muchy, skupia najwybitniejsze przykłady jego prac i w chronologiczny sposób przedstawia je czytelnikom. Większość zaprezentowanych dzieł pochodzi z kolekcji prywatnych, więc chcąc poznać wyjątkowe uniwersum malarza, warto sięgnąć po publikację i rozkoszować się podanymi jak na tacy dziełami – tym bardziej, że niemal każde z nich jest opatrzone szczegółami i pokazane w całkiem niezłej jakości.
Rozdział V: Na podbój nowego świata (1904-1909)
Kolejny rozdział wiąże się z nowym etapem, czyli rozpoczęciem przez Muchę nowego życia w Ameryce. Lekko znużony już Paryżem artysta, coraz częściej wracał myślami do swojego pragnienia stworzenia „Epopei słowiańskiej” i potrzebował na ten projekt nowych środków finansowych. Idealną odpowiedzią na tę zachciankę wydawała się Ameryka – kraj nie tylko mlekiem i miodem płynący, ale przede wszystkim miejsce, gdzie Alfons wydawał się już artystą o ugruntowanej pozycji.
Po początkowych trudnościach związanych ze znalezieniem nowych zleceń, zaczął rozkwitać na nowej ziemi. Nie zagrzał jednak tutaj stałego miejsca – w latach 1905-1910 regularnie podróżował pomiędzy Ameryką a Europą. W dużym stopniu, oprócz pracy twórczej, skupiał się na edukacji, wykładając m.in. w Philadephia School of Art czy Art Institute of Chicago.
Czerwiec 1906 przyniósł kolejny zwrot w życiu artysty – tym razem prywatnym. 46-letni Mucha postanowił się ustatkować i wziął ślub! Jego wybranką okazała się 23-letnia Maria Chytilova, z którą znali się już od trzech lat. Na kilka lat para wyprowadziła się ze starego kontynentu. Mucha, który teraz musiał utrzymać nie tylko siebie, ale też rodzinę, szukał w nowym miejscu intratnych zleceń. Po raz pierwszy zaprojektował opakowania do luksusowych mydeł sygnowanych swoim nazwiskiem: „Savon Mucha”. Nawiązał również współprace z nowymi aktorkami przy promocji sztuk i stworzył wystrój Teatru Niemieckiego w Chicago. Wydawało się, że dla tego artysty nie ma projektów niemożliwych.
Rozdział VI: Powrót (1910-1939)
W końcu, wiosną 1910 roku, gnany coraz silniejszymi wewnętrznymi pragnieniami, powrócił do Pragi. Po dwudziestu pięciu latach nieobecności w rodzinnym kraju, spodziewał się ciepłego przyjęcia, jednak spotkał go tylko chłód, a nawet niechęć. Środowisko artystyczne traktowało go jak kogoś obcego, kto na dodatek ma niepraktyczne i niewspółczesne poglądy.
Sala Burmistrzowska w praskim Miejskim Domu Reprezentacyjnym z malowidłami i wystrojem Alfonsa Muchy, nad tym projektem pracował zaraz po powrocie do rodzinnych Czech | 1911
Oziębłe powitanie nie zniechęciło artysty. Wręcz przeciwnie, w końcu mógł pokazać krajanom swój prawdziwy patriotyzm i tworzyć „Epopeję”, zaplanowaną od wielu lat jako dzieło jego życia! Aby móc pracować w spokoju, przeniósł się z rodziną do zamku Zbiroh, gdzie mieszkali do 1928 roku. Tutaj dorastał jego syn Jiri (urodzony w 1915), tu też przetrwali zawirowania I wojny światowej.
Po lewej stronie widzimy personifikację Slavii, symbolizującą duchową jedność Słowian. Kobiecie towarzyszy orzeł, a wśród symbolicznych obrazów jest też m.in. słońce zwiastujące słowiańskie odrodzenie.
Jeśli jesteście zainteresowani omówieniem konkretnych scen przedstawionych przez Muchę w „Epopei słowiańskiej” – w albumie „Alfons Mucha. Mistrz secesji i plakatu” znajdziecie szerokie omówienie obrazów, wyjaśnienie symboliki poszczególnych elementów i krótkie streszczenie historii Słowian – a przynajmniej wydarzeń, które były najbardziej istotne według Muchy.
Ciekawostką jest, że Mucha swoją „Epopeją” dążył do stania się „drugim” Matejką, a przynajmniej zapisania się w historii jako wybitny malarz historyczny, niczym nasz rodzimy mistrz. Czy mu się to udało? Osąd zostawiam już Wam 😉
Oprócz pracy nad swoim największym dziełem, Mucha nie zrezygnował z dodatkowych zleceń, a pod koniec życia ochoczo włączył się w tworzenie społeczno-kulturalnego życia Czechosłowacji. Projektował mundury, znaczki pocztowe, a nawet banknoty. Jego wizja zyskała tak duże uznanie, że do obiegu wprowadzono kilka stworzonych przez niego znaczków i banknotów.
Alfons Mucha po raz kolejny udowodnił, że jest artystą wszechstronnym, który tworzy nie tylko na zamówienie, a przede wszystkim z potrzeby serca.
Malował do końca życia. W latach 20-tych stworzył kilka obrazów patriotyczno-niepodległościowych, skupiał się też na dziełach symbolizujących upływ czasu i kruchość życia. Do ostatnich dni wierzył w to, że życiem każdego człowieka kieruje opatrzność, a jedyne na czym powinien się skupić, to realizacja przypisanego mu powołania.
Jedną z ostatnich prac Muchy był projekt witrażu do katedry św. Wita w Pradze. Zmarł 14 lipca 1939 roku w Pradze, po kilkunastu dniach przesłuchań przez gestapo. Niedługo skończyłby 79 lat. Dzięki determinacji dzieci Alfonsa, jego malarska spuścizna nie została zapomniana, a „Epopeję słowiańską” publicznie udostępniono w latach 60-tych. Obecnie dorobkiem malarza zarządza jest wnuk John Mucha.
*
Mam nadzieję, że udało mi się choć odrobinę przybliżyć twórczość Alfonsa Muchy i pokazać go jako artystę wszechstronnego, tworzącego w oryginalnym stylu, z pasją i życiową misją do spełnienia. Chociaż obecnie Mucha jest kojarzony przede wszystkim z projektami reklamowymi, nie możemy zapomnieć o duchowym przesłaniu jego sztuki i patriotyzmie, któremu był wierny do końca.
Oczywiście, przyjrzenie się twórczości Muchy nie byłoby możliwe bez lektury wspaniałej, monumentalnej biografii artysty połączonej ze zbiorem fotografii jego najważniejszych dzieł, autorstwa Luby Ristujcziny – zachęcam do sięgnięcia po piękny album i zanurzenia się w niezwykłym, baśniowym świecie wykreowanym przez zdolnego Czecha 😊
SzlakiSztuki.pl są Patronem Medialnym albumu „Alfons Mucha. Mistrz secesji i plakatu„. Jak wiadomo, rekomendujemy tylko najlepsze lektury!
Wszystkie zdjęcia pokazane w tym tekście pochodzą z powyższego albumu.
Pełną listę polecanych publikacji znajdziesz TUTAJ >
Świetny artykuł. Naprawdę dobrze napisane. Wielu osobom wydaje się, że mają rzetelną wiedzę na poruszany przez siebie temat, ale zazwyczaj tak nie jest. Stąd też moje ogromne zaskoczenie. Jestem pod wrażeniem. Koniecznie będę rekomendował to miejsce i regularnie tu zaglądał, aby zobaczyć nowe artykuły.