Kobiety, które szły pod prąd. Recenzja książki „Mistrzynie. Eseje o polskich artystkach”
„Mistrzynie” są jak pudełko czekoladek, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Dla jednych będą to pikantne ciekawostki związane ze sztuką, dla innych soczyste opisy dzieł, a dla pozostałych wielosmakowa wycieczka wehikułem czasu, podczas której oprócz współczesnych artystek poznają te z dawnych pokoleń. I wcale nie trzeba mieć żadnego wyształcenia historycznego, żeby sięgnąć po lekturę. Wystarczy otwarty umysł i szczypta zwykłej ciekawości.
Najnowsza książka Dagmary Budzbon-Szymańskiej to wielowątkowa opowieść o kobietach, które w ciągu ostatnich 200 lat zrewolucjonizowały polską scenę artystyczną. Poznajemy życie niezwykłych twórczyń, ich rozterki, motywacje do rozwoju, a niekiedy i życiowe dramaty.
Rodzina czy kariera? Historie pełne inspiracji
Wszystkie artystki przedstawione w publikacji łączyła silna pasja do sztuki i tworzenia, a część z nich – swoiste rozdarcie pomiędzy realizacją siebie a chęcią stabilizacji. Dzięki takiemu dwojakiemu spojrzeniu poznajemy bohaterki „Mistrzyń” w pełnej okazałości – nie tylko jako heroski sztuki, ale również jako osoby z krwi i kości – z wadami, tęsknotami i ze stojącymi im na drodze trudnościami. Narracja ta czyni z publikacji opowieść bardziej uniwersalną – taką, która może stać się dla nas inspiracją i pomocą w znalezieniu odpowiedzi na różne życiowe dylematy.
Czy warto wychodzić za mąż, czy lepiej skupić się na karierze? Czy przesunięcie w czasie decyzji o zostaniu matką ma sens? Podobne pytania dręczyły Annę Bilińską, która przez niemal całe zawodowe życie starała się dorównać mężczyznom. Za realizację ambicji zapłaciła bardzo wysoką cenę. Egzystencjalne dylematy nie opuszczały też Zofii Stryjeńskiej, która u szczytu kariery wypominała sobie, że za mało czasu spędza ze swoimi dziećmi i widuje je tylko od święta.
Każda historia przytoczona w „Mistrzyniach” jest indywidualna i unikatowa tak samo jak życie ich bohaterek, dlatego chcąc poznać szeroką gamę różnych życiowych wzlotów i upadków, a także sposoby na radzenie sobie z nimi, warto wytrwać z lekturą do końca. Czytanie rozdziałów na wyrywki nie jest przy tym zabronione 😉
Wyważamy drzwi – od Sekwany po Wisłę!
Opowieść o niezwykłych polskich artystkach rozpoczynamy w „Mistrzyniach” od XIX wieku i podróży do Paryża śladami Anny Bilińskiej, pierwszej polskiej malarki, która zdobyła uznanie na międzynarodowych wystawach. W Paryżu wstępujemy też do pracowni Olgi Boznańskiej, na Montparnasse przyglądamy się życiu Meli Muter i Tamary Łempickiej. Stamtąd przenosimy się do Krakowa, Warszawy i Łodzi. Każdy z dwudziestu jeden rozdziałów książki przedstawia nam historię wybranej artystki i jej indywidualną drogę do spełnienia marzeń.
Pionierki przywołane w „Mistrzyniach” stopniowo wyważały drzwi w sztuce, do której dostęp mieli wcześniej jedynie mężczyźni. Na kartach książki poznajemy skróconą historię emancypacji artystek, które nie zrezygnowały z walki o siebie. Dzisiaj powinniśmy być im za to wdzięczni, bo utorowały kolejnym pokoleniom kobiet drogę do międzynarodowych wystaw, uznania przez instytucje publiczne i muzea, gdzie prace kobiet są coraz częściej prezentowane na równi z twórczością mężczyzn.
Trudną drogę do swojej niezależności przeszła na przykład Olga Boznańska. Dużym osiągnięciem jak na koniec XIX wieku był już wyjazd z Krakowa, opuszczenie surowego ojca i przekonanie go do finansowania artystycznego rozwoju córki. Malarka walczyła z patriarchatem i wbrew sprzeciwom ojca podjęła niezależną decyzję o przeprowadzce z Monachium do Paryża. W stolicy Francji niejednokrotnie udowodniła, że pod względem malarskiego kunsztu jest na równi z mężczyznami, a wielu z nich pozostawiła w tyle. Znana jako „madame de Boznanska”, Olga była nauczycielką w paryskiej szkole malarstwa, a jej obrazy wystawiano obok Moneta czy Cezanne’a. Dopieła swego – nie musiała przebierać się za mężczyznę, by świat uznał jej geniusz.
Czytając „Mistrzynie” trudno oprzeć się wrażeniu, że determinacja to drugie imię bohaterek książki. Nieugięte, zdecydowane i przekonane o swojej wyjątkowości kobiety realizują własne wizje, bez względu na opinie innych, często pod prąd.
Zofia Stryjeńska, energiczna i oryginalna w swoich zachowaniach, składa pozew o rozwód, kiedy nieuznający jej pracy mąż siłą zamyka ją w szpitalu psychiatrycznym. Nie poddaje się dyktatowi rodziny, ale poświęca sztuce i zdobywa ogromną popularność.
Również Katarzyna Kozyra nie ulega presji społecznej po stworzeniu kontrowersyjnej „Piramidy zwierząt” w 1993 roku, a kreuje kolejne odważne dzieła jak „Olimpia”, „Święto wiosny” czy „Lou Salome”. Chociaż artystka dość często mierzy się z różnymi skandalami, nie rezygnuje ze stawiania ludziom niewygodnych pytań i zmuszania ich do myślenia – dzięki temu trafiła na listę dziesięciu najważniejszych artystek nowego milenium autorstwa „Huffington Post”, a jej prace można podziwiać nie tylko w najważniejszych polskich muzeach, ale też w wielu zagraniczych placówkach.
Mam nadzieję, że przekonałam Cię do sięgnięcia po „Mistrzynie”! Na koniec nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć każdemu i każdej z Was odwagi w realizacji marzeń i podążania drogą swoich pasji, nawet jeśli czasem jest pełna wybojów i fałszywych znaków 😉
*
SzlakiSztuki.pl są Patronem Medialnym książki „Mistrzynie. Eseje o polskich artystkach”. Jak wiadomo, rekomendujemy tylko najlepsze lektury 😃
Pełną listę polecanych publikacji znajdziesz TUTAJ >