Szlaki Sztuki

blog o sztuce

Maria Konopnicka: nieszczęśnica zamknięta na dworze w Żarnowcu

Czas czytania: 8 minut

Duma narodu i bogobojna poetka czy homoseksualna artystka i rozwydrzona bezbożnica? Na temat autorki „Roty” narosło wiele mitów i legend i nadal nie do końca wiadomo, gdzie jest granica pomiędzy faktem a interpretacją. Dzisiaj zaglądamy do dawnego gniazdka Marii, czyli otrzymanego w darze od narodu dworku w Żarnowcu. A ten, jak na stare domy przystało, kryje nie jedną tajemnicę 😉

8 września 1903 roku, w jeden z tych słonecznych dni, kiedy pogoda nie może się jeszcze zdecydować, czy jeszcze jest lato czy już jesień, Biechoński, dotychczasowy właściciel dworu wyjeżdża na dworzec w Jedliczu po długo wyglądanego gościa, Marię Konopnicką. Asystują mu chłopi w furmankach i banderia w krakowskich strojach. Komitet powitalny jest liczny, w końcu nie zbyt często w Żarnowcu, galicyjskiej mieścinie schowanej pomiędzy polami z jednej a lasami z drugiej strony, pojawia się taka kobieta!

Maria uśmiecha się do tłumu, a pod drobnymi szkłami widać ogniki zaciekawienia. Nie może ukryć wzruszenia, przykłada róg chusteczki do kącika oka i po krótkiej wymianie uprzejmości wsiada do bryczki. W końcu przekracza próg dworu, a wójt wita ją chlebem i solą.

Kiedy poetka dowiaduje się o przyznaniu daru, nie kryje szczęścia. W końcu tak długo marzyła o swoim skrawku ziemi! Czuje, że naród ją docenił – oprócz niej majątek jako podziękowanie za twórczość otrzymał tylko Henryk Sienkiewicz. Znużona ciągłymi podróżami, przyjęciami i spotkaniami z ludźmi, chce odpocząć od zgiełku miasta i zaszyć się wśród zieleni. Jeszcze nie wie, że jej marzenia nie będą mogły się spełnić.

Konopnicka i Dulębianka – przyjaźń czy kochanie?

Maria zamieszkała w nowym domu z Dulębianką, przyjaciółką i towarzyszką, która nie opuszczała jej o krok. Do dzisiaj nie wiemy, jaki charakter miał związek obu artystek.

Czy kobiety łączyła jedynie przyjaźń czy homoseksualna relacja? To pytanie jak bumerang co jakiś czas na nowo rozpoczyna publiczną dyskusję na temat… seksualności narodowej wieszczki. Na przykład domniemana erotyczna zażyłość obu pań na nowo rozgrzała opinię publiczną w 2012 roku, kiedy to środowiska LGBT walczyły o uchwalenie ustawy o związkach partnerskich. Grzegorz Gauden, ówczesny dyrektor Instytutu Książki zaapelował do posłów, aby w nazwie nowej ustawy pojawiły się nazwiska Konopnickiej i Dulębianki. Przyklasnęły mu środowiska homoseksualne, dla których nierozłączne od dwudziestu lat artystki stały się ikonami walki o zrównanie praw obu orientacji seksualnych.

Sielanka w ośmiu pokojach i na trzech hektarach

Na początku, kiedy poetka z malarką przeniosły się do nowego lokum, nie mogły sobie w nim znaleźć miejsca. Dom miał aż osiem pokoi i ponad trzy hektary przyległego do niego lasu – jak można przyzwyczaić się do takiej przestrzeni po latach zajmowania małych mieszkań?

Po pierwszym szoku i problemach organizacyjnych, artystki w końcu urządziły się w dworze. Konopnicka powróciła do pisania największego w swojej twórczości poematu „Pan Balcer w Brazylii”, Dulębianka sięgnęła po pędzle i zajęła pracownię malarską. Do dzisiaj w muzeum można podziwiać najliczniejszą w Polsce kolekcję jej dzieł – 21 obrazów i rysunków.

To, co dzisiaj jest dla nas całkiem zwyczajne, na początku XX wieku wprawiało miejscowych chłopów w osłupienie. Mowa o… aktywnościach fizycznych, którym poświęcały się przyjaciółki. Dulębianka, jako ta bardziej wysportowana, przeznaczała sporo czasu, opowiadając Konopnickiej o zaletach sportu. Sama jeździła konno, ubierała się „po męsku” i specjalnie nie przejmowała się opiniami innych ludzi. W końcu udało jej się przekonać poetkę do gimnastyki. Podczas letnich dni, jakie spędzały w Żarnowcu, spacerowały po okolicy, ćwiczyły na specjalnych przyrządach i jeździły na wielocypedach.

Szczęście, którego nie ma

Pomimo początkowego zachwytu nad pełnym spokoju i zieleni miejscem, Maria nie była szczęśliwa w Żarnowcu. Kiedy już odpoczęła od ruchu i zgiełku, zaczęło brakować jej rozrywek, jakie zapewniało miasto. Pisała o tym w 1903 w liście do swojego syna Stanisława:

Tutaj dość smutno w tym pustym domu. Dobrze tu wiosną i latem, ale już długie wieczory nazbyt są głuche i smutne. […] Jest dwoje służby, ale niedołęgi setne. Ja się jakoś ani bardzo cieszę, ani przyzwyczaić się nie mogę. Dom dość obszerny, a nie lubię starych domów, każdy dom ma swoją historię, nie zawsze wesołą.

Cytat za: M. Szypowska, Konopnicka jakiej nie znamy, wyd. Zysk i S-ka, 2014

Przyjaciółka ludu – czy na pewno?

Konopnicka zapisała się w historii jako przyjaciółka ludu, społecznica, która chętnie uczyła wiejskie dzieci i z przyjemnością przyjmowała w swoich progach okoliczną inteligencję. W rzeczywistości poetkę męczyło towarzystwo sąsiadów, którzy nie dawali jej spokoju. W jednym z listów do syna Jana pisała:

Lud tutejszy tak przywykł do procesów, że ciągle przychodzą chłopi na porady prawne. W ogóle tysiące wymagań, próśb, żądań. Chcą nawet, żeby im dzieci uczyć. Ładnie bym wyglądała.

Cytat za: M. Szypowska, Konopnicka jakiej nie znamy, wyd. Zysk i S-ka, 2014

Konopnicka żaliła się na żądnych sprawiedliwości sąsiadów, ale to właśnie ona spośród wszystkich mieszkańców okolic, wniosła najwięcej skarg do sądu w Krośnie! Na ogół skarżyła się na drobne kradzieże, o które podejrzewała miejscowych chłopów.

Chociaż wizerunek stałej bywalczyni sądu i spory z chłopami nie idą w parze z jej społecznym obrazem, trudno dziwić się postępowaniu Marii, poznając rzeczywistość, z jaką przyszło jej się zmierzyć. Skarbnicą wiedzy są listy, które pisała do swoich dzieci i przyjaciół, a które zechcieli upublicznić. Niestety nie możemy dzisiaj pozyskiwać informacji na temat jej życia z pism otrzymanych przez poetkę, bo każdy z nich, po uprzednim przeczytaniu, paliła lub rozrywała na kawałki.

W jednym z listów, który przesłała do swojego syna Jana, opisuje, jak odwiedził ją gospodarz z sąsiedniego Dobieszyna. Zbudził ją o 7.30 w niedzielę głośnym kołataniem do drzwi. Zerwała się z łóżka, po czym boso i z na szybko narzuconym szlafroku, popędziła do gościa. Okazało się, że wbrew jej zmartwieniom nikt nie umarł ani zachorował, ot stojący za drzwiami mężczyzna przyszedł porozmawiać o polityce! Pogawędka trwała do 11, a głodna i nieubrana poetka siedziała i słuchała…

Do nauki miejscowych dzieci namówiła przyjaciółkę Dulębianka. Konopnicka urodziła ośmioro dzieci, a sześcioro z nich wychowała, dlatego mogłoby się wydawać, że z otwartością i niemal wprawą będzie się odnosiła również do obcych dzieci. Nic z tego. Towarzystwo najmłodszych nie sprawiało jej dużej radości. Mimo tego uczyła je czytać, pisać i rysować. Pomagała jej w tym Dulębianka, która tłumaczyła historię Polski i lepiła z chłopcami miniatury zabytkowych budowli.

Z zielonego zakątka w świat

Poetka długo nie bawiła w Żarnowcu, wbrew oczekiwaniom czytelników i swojego potomstwa. Nigdy nie była spokojnym duchem, który długo przebywa w jednym miejscu. Opuściła swoje zielone zacisze, ale nie na stałe. Traktowała je jako letnisko, do którego chętnie wracała z Dulębianką w cieplejsze dni. Na zimę wyjedżała do Lwowa, które rozpieszczało ją teatrem i spotkaniami towarzyskimi. Stamtąd przeniosła się do Krakowa, później do Warszawy.

Do Żarnowca po raz ostatni wraca w lecie 1910 roku. W maju umiera jej przyjaciółka, dzięki której otrzymała dworek – Eliza Orzeszkowa. Poetkę odwiedzają dzieci – Zofia Mickiewiczowa i Jan, którzy chcą wesprzeć matkę w tak trudnym dla niej czasie. Obecność dzieci na pewno pomaga w żałobie, ale Konopnicka z dnia na dzień czuje się coraz gorzej.

Na jesień ledwo wstaje z łóżka. Cierpi na afonię histeryczną, przez którą nie może mówić. To objawy nerwicy lękowej, na co lekarze przepisują jej leki. Dulębianka i dzieci namawiają ją na leczenie i wyjazd do Lwowa. Sama poetka w końcu zdaje sobie sprawę z tego, że miejscowi lekarze nie są w stanie poprawić jej stanu zdrowia, choć ona tak bardzo chce żyć i tak dużo ma jeszcze do zrobienia.

W ostatnich dniach pisze jeszcze do córki: „Żal mi oczywiście wyjeżdżać z Żarnowca. Tak astry kwitną i róże, ale cóż robić”. Po przyjeździe do Lwowa, jej stan nadal się pogarsza, dlatego lekarze kierują ją do pobliskiego sanatorium Kisielki. Umiera 8 października 1910 roku o godzinie 5.30, a do ostatniej minuty czuwa przy niej Dulębianka.

Źródła:

I. Kienzler, Maria Konopnicka rozwydrzona bezbożnica, wyd. Bellona 2014

M. Szypowska, Konopnicka, jakiej nie znamy, wyd. Spółdzielcze 1990

www.muzeumzarnowiec.pl

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dzierga słowa, wyszywa historie i haftuje opowieści. Zafascynowana historią 20-lecia międzywojennego, szczególnie kulturą i historią codzienności. Miłośniczka psów, zielonej herbaty i szydełkowania.
Szlaki Sztuki na Facebooku
Szlaki Sztuki na Instagramie
Tiktok