10 miejsc w Krakowie, w których mogliśmy spotkać Wisławę Szymborską
Na świat przychodzi w Prowencie (Wielkopolska, obecnie dzielnica Kórnika), gdzie jej ojciec pełni funkcję zarządcy dóbr hrabiego Władysława Zamoyskiego. Dorosłe życie wiąże z Krakowem. Do tego miasta przeprowadza się wraz z rodziną w latach 30., kiedy kończy osiem lat. To tutaj Wisława (a właściwie Maria – to jej pierwsze imię) zdaje tajną maturę, rozpoczyna wspólne życie z mężem i tworzy wiersze w „szufladzie”. Jest uznawana za skromną osobę, przy czym większość mieszkańców XX-wiecznego Krakowa potrafi z daleka rozpoznać ją na ulicy. Niektóre miejsca do dzisiaj kryją wiele jej tajemnic. Gdzie mogliśmy ją spotkać?
Stragany pod Sukiennicami
Z krakowskimi kwiaciarkami, które na stałe wpisały się w scenerię głównego rynku, poetka żyje za pan brat. To właśnie u nich najbardziej lubi kupować świeże kwiaty.
Kawiarnia u Noworolskiego
Niepowtarzalny klimat panujący „u Noworola” jest dobrze znany mieszkańcom Krakowa. Nie stroni od niego także Wisława, która od czasu do czasu zachodzi tam kawę.
Opera Krakowska
27 stycznia 2009 roku z okazji obchodów 50-lecia wydawnictwa Znak w Operze Krakowskiej Szymborska czyta swoje wiersze ze swojego najświeższego wówczas tomiku poezji „Tutaj”. Towarzyszy jej jeden z najazdolniejszych polskich jazzmanów – Tomasz Stańko, a wykonywane przez niego utwory są muzyczną ilustracją odczytywanych wierszy. Tom, z którego Szymborska czyta utwory zawiera 19 wierszy. W jednym z nich artystka chyli czoła przed swoją literacką ulubienicą, Ellą Fitzgerald (w wierszu „Ella w niebie”), w drugim – Veermerem. Swój duet ze Stańko komentuje nietuzinkowo: „Nie wiem jak Państwo, ale ja przyszłam tutaj, żeby posłuchać tej trąbki. Z niewiadomych powodów wydawnictwo na mnie wymusiło, żebym przerywała ten koncert tekstami”.
Uniwersytet Jagielloński
Na 63 lata przed występem w Operze Krakowskiej i na 50 przed otrzymaniem Nobla (1996), czyli w 1946 roku Szymborska rozpoczyna studia polonistyczne. Rok później próbuje swoich sił w socjologii. Żadnego z tych kierunków jednak nie kończy. Powód jest prosty – swój czas, zamiast na naukę i słuchanie wykładów, woli poświęcać zdobywaniu doświadczenia w redakcjach czasopism.
Ul. Krupnicza 22
Ich małżeństwo kończy się rozwodem w 1954 roku, a cztery lata wcześniej poetka razem z nim zapisuje się do PZPR. O kim mowa? O Adamie Włodku, pierwszym (i jednym!) mężu artystki, z którym w 1948 roku, po ślubie, zamieszkują przy ul. Krupniczej 22, na poddaszu siedziby Związku Literatów Polskich. Łączy ich nie tylko komunizm, ale również pasja do tworzenia wierszy.
Związek Literatów Polskich jest oazą dla ówczesnych artystów. Oprócz Szymborskiej i Włodka poddasze przy ul. Krupniczej zajmują również Stefan Kisielewski, Sławomir Mrożek, Jerzy Andrzejewski, Konstanty Ildefons Gałczyński, a żony literatów: Zofia Brezowa, Ewa Otwinowska i Maria Brandysowa otwierają tutaj stołówkę. Niestety przedsiębiorstwo nie przynosi kokosów, bo większość klientów chce kupować „na kreskę”.
Ciekawostką jest, że noc poślubna polskiej noblistki kończy się dość burzliwie… Późnym wieczorem Tadeusz Peiper prosi męża artystki o pożyczenie łóżka (polowego!): – Panie kolego, przyjechał do mnie gość z Lublina, czy mógłby mi pan pożyczyć coś do spania? – pyta.
Z mieszkaniem przy Krupnicznej 22 wiążą się również dwie inne plotki 😉 Pierwsza głosi, że to właśnie tam na poetkę miała upaść szafa, przewrócona piętro wyżej, w pokoju Sławomira Mrożka i Stanisława Czycza. Upojony alkoholem ojciec dziewczyny Czycza wpada na szafę odwróconą drzwiami do ściany. Choć ma być to poczciwy żart, Wisławie pewnie nie jest do śmiechu, kiedy ni stąd, ni zowąd, sufit w mieszkaniu wali się jej na głowę (!).
Zgodnie z pogłoską nr dwa, za czasów ul. Krupniczej o względy poetki ubiega się podobno Jerzy Broszkiewicz, który również mieszka w kamienicy literatów. Artystka jednak daje mu kosza.
Rąbka tajemnicy o życiu bohemy przy ul. Krupniczej uchyla Grażyna Kuryłło w swoim tekście „Trzepak na Krupniczej”:
„Broszkiewiczowie, Gałczyńscy, mieszkają razem. W Wigilię rwetes. Pani Ewa, studentka medycyny, myje głowę wspólną wigilijną wódką, bo wody zabrakło. Gałczyński wrzeszczy. Broszkiewiczowa owija dywanem męża w slipach. To prezent pod choinkę dla Ewy Boberowej, która cieszy się z podarunku, myśli, że to kołdra z Unry. Potem tańce. Broszek, tak go zwą, pożycza od żony buty na obcasie. Podrywa kobiety na powiedzonko: „jestem mały, ale za to wstrętny”. – I udawało mu się, ale kiedyś pożalił mi się, że kosza dała mu Wisława Szymborska – mówi Ewa Broszkiewiczowa.”
Ul. Wiślna 2, redakcja „Życia literackiego”
W redakcji „Życia literackiego” przy ul. Wiślnej 2 Szymborska kieruje działem poezji, publikuje felietony, tzw. „Lektury nadobowiązkowe”, a we współpracy z Włodzimierzem Maciągiem redaguje rubrykę „Poczta literacka”.
Ul. Królewska i Chocimska
Po przeprowadzce z ul. Krupniczej, w 1963 roku Szymborska przenosi się nieco dalej od ścisłego centrum Krakowa, czyli na Krowodrzę. Zamieszkuje w kamienicy przy ul. Królewskiej (dawniej 18 stycznia), w maleńkim mieszkaniu z wnęką kuchenną. Miejsca jest niewiele, dlatego poetka potrzebuje mebli na zamówienie – wykonuje je dla niej artysta Stefan Papp. O swoim mieszkaniu Szymborska mawia „szuflada”. Po latach jej przyjaciele będą wspominać: „Kiedy Wisława mieszkała w szufladzie…”. Poetka umie jednak cieszyć się z małych rzeczy, dlatego z mieszkania na Krowodrzy jest zadowolona. Tym bardziej, że jest wyposażone w luksusy, o których przy Krupniczej nawet nie śniła, czyli wannę i centralne ogrzewanie.
Kamienicę Szymborska zamienia na blok, a konkretnie czwarte piętro i dwupokojowe mieszkanie z oddzielną kuchnią. W 1982 roku rozpoczyna pobyt przy ul. Chocimskiej 19. Tym razem lokum jest większe, wyposażone w oddzielną kuchnię. W salonie znajduje się także miejsce na meble wykonane przez Pappa.
Kleparz
Poetka po warzywa chodzi często na krakowski Kleparz. Podczas spacerów można ją spotkać przy ul. Sławkowskiej.
Ul. Sienna, Klub Inteligencji Katolickiej
W dawnym Klubie Inteligencji Katolickiej przy ul. Siennej odbywają się popularne czytania „Na Głos”, podczas których autorzy odgrywają swoje teksty. Wydarzenia przywodzą na myśl literacki salon – mają charakter kabaretu, tajnej imprezy. Sali trudno jest pomieścić tłumy bywalców, którzy muszą stać na prowadzących do przybytku schodach. Spragnionych rozrywki gości nie odstraszają nawet trumienne portrety, którymi „ozdobiona” jest sala.
Nic dziwnego, że wystąpienia artystów przyciągają tłumy – w końcu oprócz Szymborskiej swoje teksty odczytuje śmietanka ówczesnego krakowskiego życia literackiego – Jerzy Pilch, Bronisław Maj czy Kornel Filipowicz. Spotkania w krakowskim KIK-u doczekują się takich określeń jak „krakowski fenomen”, „jedna na najbardziej snobistycznych imprez kulturalno-towarzyskich ówczesnego Krakowa”, „coś nie do powtórzenia i nie do podrobienia”. Łącznie odbywa się 26 spotkań.
Ul. Bracka 3-5, kawiarnia Nowa Prowincja
Ta założona przez Grzegorza i Marynę Turnau na początku lat 2000 kawiarnia jest jednym z ulubionych miejsc Wisławy Szymborskiej. Musi mieć w sobie coś magicznego, bo jak wiemy poetka nie lubiła wyściubiać nosa spoza swojego mieszkania. Jeden z wieczorów spędzonych w Prowincji Szymborska poświęca poezji bokserskiej (Noblistka była fanką boksu i Andrzeja Gołoty), a drugie promocji „Epitafiów dla bywalców i nie-bywalców Nowej Prowincji”, czyli książki wydanej własnym sumptem przez poetów odwiedzających kawiarnię.
Oprócz Szymborskiej, w Prowincji bywają m.in. Adam Zagajewski, Bronisław Maj, Czesław Miłosz czy Ewa Lipska.
Miejsc, w których mogłeś/mogłaś spotkać Wisławę Szymborską, miało być co prawda 10, jednak nie sposób nie wspomnieć o mieszkaniu przy ul. Piastowskiej, do którego poetka wprowadza się w 1996 roku, po otrzymaniu nagrody Nobla. Nowy kąt liczy trzy pokoje i podobno, kiedy Szymborska po raz pierwszy je odwiedza, właścicielka mieszkania, bez świadomości kto jest potencjalnym nowym właścicielem, czyta właśnie „Lektury nadobowiązkowe”. Opowieść o mieszkaniu przy ul. Piastowskiej to już jednak całkiem inna historia… 😉
1 KOMENTARZ