Szlakiem Tintina i Smurfów, czyli murale w Brukseli
Murale w centrum Brukseli są wszędzie. Nie sposób zrobić kilku kroków bez natknięcia się na Smurfy, kota „Le Chat” czy Lucky Luke’a. Dzięki tym malowidłom miasto zyskuje niesamowity klimat, a turyści – kolejny szlak do odkrycia. Rozczarują się jednak ci, którzy wśród brukselskich murali chcą znaleźć Batmana, Jokera czy Spider-Mana – ścienne dzieła sztuki promują lokalnych artystów i to, co Belgowie oprócz frytek i czekolady uwielbiają najbardziej – komiks w jego pierwotnej, oryginalnej wersji.
Na początek trochę historii.
Powstanie francusko-belgijskiego komiksu zbiegło się z mrocznym okresem w historii Europy. Podczas II wojny światowej drukowanie amerykańskich komiksów zostało zakazane w okupowanej przez Niemców Francji i Belgii. Prawo to zostało uchylone w 1949 roku, cztery lata po zakończeniu wojny, ale na ten krótki moment otworzyło furtkę dla nowej fali artystów komiksowych. W sytuacji, kiedy Belgowie nie mogli importować amerykańskich komiksów, zaczęli tworzyć swoje.
Jak to wszystko się zaczęło, czyli krótka historia belgijskiego komiksu
Ogromną rolę w promowaniu artystów komiksowych odegrał belgijski magazyn Spirou. Stworzył niezapomniane postaci, takie jak Gaston André Franquina i Smurfy autorstwa Peyo. Złota era komiksów Spirou przypada na lata 1945-1960, kiedy pojawiła się największa gwiazda tego rodzaju sztuki – Hergé, autor przygód Tintina. Książki tego artysty były bestsellerami i sprzedały się w nakładzie ponad 230 milionów egzemplarzy!
Przygody młodego reportera rozpoczęły się w 1929 roku. Początkowo były wydawane jako komiks w belgijskiej gazecie katolickiej Le Vingtieme Siecle i dopiero w 1946 roku doczekały się własnego magazynu. Przez kolejne 50 lat trwała rywalizacja Tintina ze Spirou, dzięki czemu powstały dwa różne style sztuki komiksowej. Oba magazyny stały się poligonem doświadczalnym dla nowych pokoleń belgijskich artystów – w tym dla Williama Vance’a, który później narysował kultową XIII, czyli serię thrillerów opublikowaną po raz pierwszy w latach 80.
Chociaż zarówno Tintin jak i Spirou promowały różne style komiksowe, publikowanych w tych magazynach artystów łączyło jedno: wszyscy pochodzili z Belgii.
Bruksela – europejskie serce komiksu
Bez wątpienia możemy dzisiaj nazwać Brukselę matką europejskiego komiksu. To tutaj zrodził się pomysł stosowania wyraźnych linii, które z powodzeniem wykorzystywał serial detektywistyczny Tintina i Edgara P. Jacobsa Blake i Mortimer, jak również mroczny, lekceważący humor komiksów Le Chat autorstwa Philippe’a Gelucka.
Nie było więc niespodzianką, że kiedy Belgijskie Centrum Komiksu zamówiło mural przedstawiający serię Broussaille autorstwa lokalnego artysty Franka Pé, wydaną przez Spirou w 1991 roku, zrodził się tym samym pewien niebanalny pomysł. Miasto zamówiło wiele malowideł ściennych przedstawiających francusko-belgijskie postacie komiksowe, tworząc szlak wokół centrum i przedmieść, który dzisiaj obejmuje ponad 60 murali. Wiele z nich jest ulokowanych w rzadko odwiedzanych zaułkach stolicy, dzięki czemu mamy okazję odkryć historię miasta oraz jego ulubioną dziedzinę sztuki.
Szlakiem murali – od czego zacząć
Na komiksowym szlaku Brukseli znajdziemy prace najważniejszych twórców tego gatunku sztuki. Jednym z najbardziej znanych murali jest scena ewakuacji z filmu z filmu Hergé „The Calculus Affair”, która zdobi ścianę budynku przy Rue l’Etuve 37 – jej bohaterowie Tintin, Captain Haddock i pies Snowy zbiegają po stromych metalowych schodach, a wielki obraz wygląda jak kadr z kinowego ekranu. Podróż szlakiem murali można więc zacząć od tego miejsca choćby dlatego, że właśnie postać Tintina zapoczątkowała narodziny belgijskiej sceny komiksowej.
Oprócz rysunków wyjętych z komiksów na brukselskich ścianach zobaczymy wymalowane zwierzęta, abstrakcyjne figury, a nawet witryny sklepowe. Podziwiać je można oczywiście według określonego planu lub bardziej swobodnie, spacerując wąskimi uliczkami – wyglądający zza rogu Tintin czy smurf mogą nas mile zaskoczyć 😊
To też Cię może zainteresować:
Hotel Cracovia: dancingi, amanci i cudzołożnice
10 miejsc w Krakowie, w których mogliśmy spotkać Wisławę Szymborską