Szlaki Sztuki

blog o sztuce

Zamach na Andy’ego Warhola. Fabryka dziwacznych osobliwości

Czas czytania: 7 minut

Kariera amerykańskiej ikony sztuki nabiera zawrotnego tempa. Warhol, czołowy przedstawiciel pop-artu, którego sława przekracza już granice Nowego Jorku, ma na swoim koncie kilka wystaw i pierwszą książkę. Wciąż łapie za ogon różne artystyczne sroki: malarstwo, kino, modę, muzykę. Kiedy wydaje się, że nic nie jest w stanie zatrzymać tego artystę-dziwaka, pojawia się ona: Valerie Solanas. Bang! Jeden wystrzał zmienia całe życie Andy’ego.

Andy Warol i jego świta: Edie Sedgwick, Henry Geldzahler, Foo Foo Smith i Gerard Malanga | fot. Steve Schapiro, New York City, 1965

28 stycznia 1964 roku Andy otwiera drzwi do swojego nowego atelier mieszczącego się na Manhattanie. Jeszcze nie wie, że ta przestrzeń odmieni życiorysy wielu osób z jego otoczenia, kilka zainspiruje do odebrania sobie życia, a jego samego zmieni nie do poznania – z pozbawionego pewności siebie artysty uczyni zyskującego rzesze fanów guru, który nada sztuce nowe oblicze.

36-letni Andy jeszcze tego nie wie. Na razie ma tylko wizję swojego atelier: wszystko będzie srebrne: drzwi, okna, telefon, a nawet muszla klozetowa. Za kilkadziesiąt lat ta pracownia stanie się legendą, a stworzona przez srebrnowłosego artystę społeczność – fenomenem.

Fabryka dziwacznych osobliwości

Nowej przestrzeni nadaje nazwę The Factory, Fabryka – od mieszczącej się tu kiedyś pracowni kapeluszy. Zaprasza do niej swoich bliższych i dalszych znajomych – aspirujące gwiazdy kina, twórców muzycznych, osoby zdolne i całkiem wykolejone, jak nakłuwający się w ciemnych kątach narkomani. Wszyscy są wiernymi „wyznawcami” Andy’ego, gotowymi zrobić niemal wszystko dla swojego mistrza.

To właśnie w Fabryce powstają jedne z najbardziej znanych dzieł Warhola, w tym figury udające opakowania keczupu i płatków kukurydzianych, symbole współczesnego konsumpcjonizmu. Oprócz obrazów i „rzeźb” w atelier są kreowane pomysły na filmy Warhola – niskobudżetowe produkcje, dalekie od hollywoodzkich hitów, które realizują reżyserskie marzenia Andy’ego z dzieciństwa. Jako undergroudowy twórca robi kino eksperymentalne, w którym porusza tematy seksualne i perwersyjne, tak bardzo skandalizujące w latach 60-tych. Bohaterów do filmów Warhol ma zawsze pod ręką – to jego świta z Fabryki, której jeśli już płaci, to marne grosze, bo jego filmy prawie nic na siebie na zarabiają.

The Factory natychmiast stało się punktem spotkań ludzi pięknych, ale też bardzo ekscentrycznych, nie zapominając o intelektualistach, homoseksualistach i narkomanach. Fotografowałem piękną Ivy Nicholson, która stała się jedną z członkiń bandy Andy’ego; wszyscy ci ludzie robili, co tylko w ich mocy, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. A on malował razem ze swoimi asystentami albo kręcił filmy; nowe osoby były zapraszane przed jego kamerę. „Chcesz wystąpić w jakiejś scenie?”, pytał swoim dziewczęcym głosikiem. Wielu o tym marzyło, bo pojawienie się w filmie Warhola stało się nagle gwarancją artystycznej wiarygodności. The Factory było miejscem wyjątkowym, bardzo dziwnym, wydawało się, że wszystko jest tam dozwolone, a dzięki wyłącznie elektrycznemu światłu dzień równał się z nocą.

– wspominał fotograf Jeanloup Sieff, który odwiedzał Fabrykę. | Fragment pochodzi z książki „Andy Warhol, srebrny lis”, str. 143

Andy Warhol | „Campbell’s Soup Cans” | Museum of Modern Art, 1962

Nagromadzenie w Fabryce przeróżnych typów ludzi, często o zawirowanej psychice sprawiało, że atelier stawało się polem do różnych eksperymentów, a jej goście kipieli wulkanem energii. Bawili się, pili, tańczyli, przekraczali społeczne granice. Na przykład Dorothy Podber, znajoma znajomego Andy’ego strzeliła pewnego wieczoru do sławnych portretów Monroe, które były ustawione jeden za drugim. Jeden wystrzał sprawił, że kula przeszyła czoło Marylin w czterech portretach. W efekcie ceny obrazów błyskawicznie poszły w górę.

„Byłem świadkiem narodzin potwora: Czarnej Wdowy przyprószonej srebrnym brokatem” – zauważył a propos Andy’ego Nat Finkelstein, czyniąc aluzję do jego „pajęczej” metody eksploatacji ludzi wokół niego, z których wysysał wszelkie wartościowe „soki”, a potem pozostawiał je samym sobie. (…) Innymi słowy, wszyscy cierpieli na syndrom sztokholmski. Zachowanie Andy’ego odbiło się też na jego wyglądzie fizycznym: srebrna peruka, okulary przeciwsłoneczne, trupia bladość, którą jeszcze uwydatniał makijaż, wyłącznie czarne ubrania i szczupła sylwetka utrzymywana przez środki tłumiące apetyt na bazie amfetaminy.

Fragment książki „Andy Warhol, srebrny lis”, str. 143

Andy Warhol | Portrety Marylin Monroe | 1967

Koniec pewnej epoki

Pomimo wielu ekscentrycznych wybuchów i niebezpiecznych sytuacji, nikt w Fabryce nie pomyślał o ochronie. Ba, nie było tutaj mowy nawet o żadnych sensownych zabezpieczeniach!

3 czerwca 1968 miał być dla Andy’ego „zwykłym” dniem w jego atelier. Stało się jednak inaczej.

Tego dnia w Fabryce pojawiła się Valerie Solanas, założycielka Stowarzyszenia na rzecz Kastracji Mężczyzn, i poprosiła o rozmowę z Andym. Kiedy dowiedziała się, że go nie ma, postanowiła zejść na dół i zaczekać, aż wróci. Warhol przyjechał kwadrans po szesnastej i Solanas wsiadła z nim do windy. Wyraził uznanie, bo była umalowana, co nigdy się nie zdarzało. Miała ze sobą papierową torbę, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Dotarli do części biurowej, gdzie Warhol zajął się rozmową telefoniczną. Valerie wyjęła z torby pistolet i trzykrotnie strzeliła do Andy’ego. Dwie pierwsze kule chybiły, ale trzecia przeszła przez wszystkie ważne narządy oprócz serca: płuca, wątrobę, żołądek, woreczek żółciowy i przełyk. Andy upadł, a następny był krytyk sztuki Mario Amaya, do którego Solanas oddała strzał, również go raniąc, tylko lżej. Potem obrała za cel Freda Hughesa, ale pistolet oparty na jego czole zaciął się, a Hughes zdołał ją przekonać, żeby sobie poszła, bo lada moment na miejscu zjawi się policja. Warhol tracił mnóstwo krwi i ogromnie cierpiał. Hughes próbował mu pomóc poprzez sztuczne oddychanie, ale ból był tak rozdzierający, że Andy błagał go, żeby przestał.

Fragment pochodzi z książki „Andy Warhol, srebrny lis”, str. 235

Valerie Solanas | 1968 | Frank Russo/NY Daily News Archive via Getty

Andy trafił do szpitala. O 16:51 lekarz stwierdził śmierć kliniczną. Chociaż personel medyczny wątpił w przywrócenie funkcji życiowych, jeden z doktorów nie poddał się – otworzył klatkę piersiową i reanimował artystę. Kiedy on walczył o życie, media podały informację o zamachu, wskutek czego rodzina i znajomi zaczęli gromadzić się pod szpitalem. A co się stało z Valerie? Niedoszła zabójczyni stwierdziła, że próbowała zabić Warhola po to, żeby stała się sławna i ktoś w końcu wystawił jej sztukę teatralną (!). Valerie sama zgłosiła się na policję, kiedy Andy leżał jeszcze na sali operacyjnej. Przyznała, że artysta miał duży wpływ na jej życie, dlatego chciała położyć temu kres, zabijając go. Trafiła do szpitala psychiatrycznego.

Przypadek Solanas dobitnie pokazuje, jaka atmosfera panowała wówczas w Fabryce i jak każdy chciał zdobyć uznanie, bez względu na wszystko. Z drugiej strony można powiedzieć, że Andy sam był sobie winny – w końcu to on stworzył taką wylęgarnię makabrycznych charakterów, którą bawił się i manipulował, a teraz sam stał się jej ofiarą.

Warhol przeżył. Wydawcy przez kilka dni wałkowali temat zamachu na stronach swoich gazet, ale śmierć Roberta Kennedy’ego, do której doszło 6 czerwca, po trzech dniach od zamachu na malarza, przyćmiła to wydarzenie.

Andy Warhol po próbie zamachu i operacji | fot. Richard Avedon

Kolejne dni, tygodnie, a nawet miesiące były piekłem dla Andy’ego. Spędził w szpitalu osiem tygodni, ale chociaż powoli dochodził do siebie, bolało go całe ciało. Jego tors przeszywały liczne rany, które już niedługo zmienią się w rozległe blizny. Odtąd już przez całe życie będzie nosił gorset podtrzymujący jego wnętrzności. Chociaż przeżyło ciało Warhola, część jego duszy bezpowrotnie odeszła, a on już na zawsze będzie w sobie nosił piętno zamachu. Jeden strzał zabrał mu całą pewność siebie, którą udało mu się zbudować przez lata. Niepewny i lękliwy, będzie się teraz panicznie bał tłumów i samotności, a na widok własnego ciała odczuje jedynie odrazę.

*

Biografię Andy’ego Warhola, a także mnóstwo niesamowitych historii z lat 60-tych i 70-tych XX wieku, którymi żył ówczesny Nowy Jork i cały artystyczny świat poznasz dzięki lekturze książki „Andy Warhol. Srebrny lis” autorstwa Jean-Noel Liaut, Wydawnictwo Arkady. Pozycja jest prawdziwym 'must read’ dla miłośników inspirujących biografii i fanów genialnego twórcy pop-artu.

SzlakiSztuki.pl są Patronem Medialnym książki „Andy Warhol. Srebrny lis”. Jak wiadomo, rekomendujemy tylko najlepsze lektury!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dzierga słowa, wyszywa historie i haftuje opowieści. Zafascynowana historią 20-lecia międzywojennego, szczególnie kulturą i historią codzienności. Miłośniczka psów, zielonej herbaty i szydełkowania.
Szlaki Sztuki na Facebooku
Szlaki Sztuki na Instagramie
Tiktok