Niespełnione miłości Fryderyka Chopina
Chopin nie jest wymarzoną partią. Chorowity i chuderlawy, przy wzrośnie 170 centymetrów waży niespełna 45 kilogramów, a co gorsze: artysta! O zgrozo, która matka chciałaby takiego zięcia?! Chociaż w paryskich salonach szeroko otwierają przed nim drzwi, jest raczej maskotką i atrakcją sezonu, niż poważnym kandydatem na towarzysza życia. W końcu parol na Fryderyka zagina George Sand, starsza od niego sześć lat pisarka, która wyglądem przypomina chłopaka.
Muzeum Chopina przyciągało mnie od dawna. Po pierwsze, już sama fasada majestatycznego Zamku Ostrogskich działała na mnie jak magnes. Po drugie, chciałam doświadczyć Chopina – z słuchawkami na uszach w „strefie słuchania” zatonąć w jego nokturnach i mazurkach, a przede wszystkim bliżej go poznać – nie tylko jako jednego z najsłynniejszych kompozytorów, ale przede wszystkim człowieka z duszą i sercem (a to, trzeba mu przyznać, miał niesamowicie kochliwe!). Szczególnie to „serce” sprawiło, że po wejściu do gmachu, moje nogi szybciutko zawędrowały na pierwsze piętro, wprost na wystawę „Kobiety…”.
Miłość platoniczna i miłość niespełniona
Za jedną z pierwszych miłości Chopina uchodzi Konstancja Gładkowska. Aksamitny głos, śnieżna suknia i róże na głowie podczas koncertu w Teatrze Narodowym tak bardzo urzekły Fryderyka, że przelotna znajomość zmieniła się w trwające półtora roku zauroczenie, które w dużej mierze sprowadzało się do przesyłania listów. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że artysta był tak nieśmiały, że swoje uczucie wyraził tylko na papierze. Konstancja była dla niego ideałem, o czym pisał do swojego przyjaciela Tytusa Wojechowskiego. Nie przebierał w słowach, kiedy opisywał pełne namiętności uczucia do dziewczyny. Część płomiennych słów kierował również do Tytusa, w czym niektórzy widzieli jego… skłonności homoseksualne! Znawcy dawnej epistolografii przekonują jednak, że w XIX właśnie taki, pełen żaru styl dominował w listach. Podobnie pisali, nawet do swoich męskich przyjaciół, romantycy, w tym Słowacki.
Po wyjeździe Chopina z Warszawy powoli zacierało się jego platoniczne uczucie do Konstancji. Kolejna ze słynnych wybranek Fryderyka to malarka Maria Wodzińska, a przy okazji przedstawicielka największej kujawskiej rodziny magnackiej. Łączą ich pasje, różnią pieniądze. Ale po kolei…
Chopin poznaje Marię w Dreźnie, kiedy wraca ze spotkania w Karlsbadzie (Karlove Vary). Jej rodziców, którzy z uwagi na niespokojne czasy w Polsce przenieśli się do Genewy i później do Drezna, zna jeszcze z czasów pensji Mikołaja Chopina w Warszawie. Postanawia odnowić starą znajomość. Z uśmiechem na ustach, w garniturze od najdroższego krawca i z podwójnie zawiązanym jedwabnym krawatem, szybko zjednuje sobie sympatię Wodzińskich i jest częstym gościem w ich salonie. Szesnastoletnia Maria, choć nie grzeszy urodą, imponuje biegłą znajomością angielskiego i francuskiego, dobrze rysuje i komponuje. W Genewie zauroczył się nią nawet Juliusz Słowacki! Fryderyk nie marnuje czasu: zabiera Marię do galerii i muzeów.
Z Wodzińskimi są na tyle blisko, że hrabina Teresa, matka Marii, nazywa go swoim czwartym synem, a po jego wyjeździe nie może powstrzymać płaczu. Kiedy spotykają się ponownie, Maria i Fryderyk przeżywają swój złoty czas… Po zmroku spacerują po parku, przytulają się, on dla niej komponuje, ona tworzy jego portret. Sielanka trwa, dlatego Chopin zdobywa się na odwagę i w blasku księżyca oświadcza się. Maria przyjmuje propozycję, cieszy się z niej nawet jej matka. Po chwili radości przychodzi jednak chłodna kalkulacja. Choroba Fryderyka, majątek, zarobki – Wodzińscy liczą i liczą, po czym odrzucają zalotnika. Tym bardziej, że ojcu udaje się odzyskać dawne ziemie i dzięki temu Maria ma szanse na szlacheckie zamążpójście. Upokorzony Chopin odchodzi ze złamanym sercem. Marzenia o domu i stabilzacji pryskają jak bańka mydlana.
Ni to kobieta ni mężczyna, jak mówią w towarzystwie. Z cygarem w ręku wywołuje poruszenie w niemal każdym miejscu, w którym się pojawia. George Sand, pisarka i jak wieść gminna głosi praprawnuczka króla Augusta II Mocnego. Historia jej życia i przygód miłosnych nadaje się na osobny artykuł, wspomnę jedynie, że w momencie kiedy poznaje Chopina ma już na koncie separację z mężem i dwójkę dzieci.
Intelektualistka z około 70-cioma (sic!) powieściami i sztukami teatralnymi w dorobku skupiała wokół siebie wielu artystów i raczej nigdy nie mogła narzekać na brak romansów i kochanków (a nawet kochanek), czego zresztą nie ukrywała. Po licznych ekscesach i skandalach poznaje Chopina. Nieco nieśmiały i delikatny, a przy tym elegancki i nonszalancki od razu przykuwa jej wzrok, choć jest niemałą odmianą od poprzednich zalotników. Poznają się 24 października 1936 roku, w mieszkaniu, które George Sand wynajmuje obok Marii Wodzińskiej. Na początku znajomości George nie wywiera na Fryderyku wielkiego wrażenia, ba! podczas jednego z przyjęć nazywa ją nawet „antypatyczną”, a jej zła sława sprawia, że poważnie zastanawia się nad tym, czy ich znajomość ma szanse przetrwać. Z drugiej strony ma jeszcze odrobinę nadziei na to, że Wodzińscy zmienią zdanie i Maria do niego wróci.
Determinacji do bliższego poznania Chopina nie można odmówić Sand, która jest pod wrażeniem jego gry, utworów oraz spokojnego charakteru. Obojętność artysty na zaloty tak bardzo ją pobudza, że nie odpuszcza aż do momentu, kiedy rozkochuje w sobie kompozytora. A staje się to już rok po ich pierwszym spotkaniu.
Przenoszą się na Majorkę, gdzie ukrywają się przed wzrokiem plotkujących o nich znajomych i marzą o wspólnej przyszłości. Sand nie wyobraża sobie życia bez Fryderyka, on bez niej. Sielanka kwitnie, tymczasem znajomi zastanawiają się, jak to możliwe, że dwoje osób o tak odmiennych temperamentach, jest w stanie tworzyć zgodny związek. Są swoim całkowitym przeciwieństwem – Chopin melancholijny, George – porywcza, ekstrawagantka, która coraz gorzej radzi sobie z wychowywaniem dzieci.
Kiedy początkowa wielka namiętność nieco przygasa, stan zdrowia Fryderyka pogarsza się. Wyprowadzają się z wynajmowanej willi, bo Hiszpanie dość rygorystycznie podchodzą do gruźlicy – inaczej niż w Polsce czy Francji, gdzie choroba nie uchodzi za zakaźną. Dla pary nastaje czas próby. Sand przez długi czas opiekuje się ukochanym, który dzięki niej odzyskuje siły. Jedno jest pewne: to dzięki wsparciu tej francuskiej pisarki Chopin może tworzyć. Prawdziwym lekarstwem dla duszy i ciała Chopina są pobyty w Nohant, gdzie spędzają z George letnie sezony. Wiejskie panoramy przypominają mu Polskę i może właśnie dlatego tak dobrze mu się w tym miejscu komponuje. Zresztą w końcu może odpocząć. Zupełnie inaczej spędza czas niż we Francji, gdzie zarabiał na życie przede wszystkim lekcjami gry na fortepianie.
1847 rok jest przełomowy dla Chopina i Sand. Częściej dochodzi między nimi do sprzeczek, coraz rzadziej ze sobą sypiają. „Już siedem lat żyję z Chopette jak dziewica” – żali się pisarka w liście swojemu przyjacielowi. Podczas jednej z kłótni kompozytor ujmuje się za córką George Solange, która decyduje się wyjść za nieakceptowanego przez matkę rzeźbiarza. Rozwściecza to pisarkę i… kończy związek. Chwilę potem Sand pisze:
„Po dziewięciu latach bezgranicznego oddania mogę tylko dziękować Bogu, że to wreszcie dobiegło końca w tak niewiarygodny sposób. Daj mi o sobie znać od czasu do czasu, lecz bezsensowna byłaby myśl, że uda nam się kiedykolwiek ożywić to, co jest przeszłością”.
Po rozstaniu widzą się podobno jeszcze tylko raz, na schodach Ministerstwa Informacji, gdzie George zajmuje się socjalistyczną propagandą. Chopin informuje ją wówczas, że została babcią. Ona pyta o jego zdrowie, na co on krótko odpowiada i odchodzi.
Sand nie przychodzi na pogrzeb ani nabożeństwo. Spośród ośmiu tysięcy listów, które napisała w swoim życiu, zachowała tylko jeden z 1845 roku z puklem włosów Fryderyka. Pisała w nim: „Aime moi, Cher Ange. Mon Cher bonheur, je t’aime” czyli: „Kochaj mnie, drogi aniele. Szczęście moje najdroższe, kocham Cię”.
Przed śmiercią przy łóżku Chopina czuwa Delfina Potocka, do której artysta wysyłał rzekomo miłosne listy. Kilka dni przed jego odejściem śpiewa mu arie Belliniego, na co on odpowiada: „Bóg dlatego ociągał się, by przyjąć mnie do siebie, bo chciał mi sprawić przyjemność i pozwolił mi ją jeszcze ujrzeć.”
Umiera 17 października 1849 w Paryżu, w wieku zaledwie 39 lat i bez grosza przy duszy. Na trumnę złożyli się jego przyjaciele.
Literatura:
I. Kienzler, „Chopin miłość i pasja”, wyd. Lira, 2020
T. Zieliński, „Chopin: fakty i zagadki”, wyd. Triangiel, 2014
M. Nadzieja, Rozmowa z Ireną Poniatowską „Mój Chopin: kobiety Chopina”, dwutygodnik.com