Niech żyje bal! Czyli jak Nowy Rok witali Eugeniusz Bodo i Maria Mościcka?
Uginające się pod ciężarem kawioru stoły, obficie lejący się szampan i koktajle o marzycielskiej nazwie american drinks, a do tego skoczny charleston czy one-step – brzmi jak przepis na udaną zabawę? Tak bawiły się elity XX-lecia międzywojennego.
Dawniej, Sylwester w Polsce był mocno związany z obchodami świąt Bożego Narodzenia. Właściwie, jako dzień poprzedzający Nowy Rok, był powtórzeniem Wigilii, spędzanym w kameralnym, rodzinnym gronie. Ostatni dzień starego roku był swego rodzaju momentem przejścia, dlatego towarzyszyło mu wiele obaw o mający nadejść nowy okres. Tam, gdzie obawa wiązała się z nadzieją i ciekawością, a szczególnie na wsi, pojawiły się wróżby. Panny wróżyły sobie przyszłego męża, a mężczyźni z lewym butem założonym na prawą nogę kładli się spać… wierząc, że wszystkie sny, nawet najbardziej absurdalne, sprawdzą się w niedalekiej przyszłości.
W dawnych czasach na polskiej prowincji, tuż przed północą młodzi mężczyźni ustawiali się przed domami i zaczynali głośną zabawę. Stawali z bezpiecznej od siebie odległości i strzelali z bata. Razem z domownikami popijali wódkę i składali sobie serdeczne życzenia na Nowy Rok. Strzelających z bata młodzieńców domownicy przyjmowali z otwartością – wierzono, że dzięki temu gospodarstwo zapewni sobie pomyślność i urodzaj zbiorów. Po zakończeniu zabaw z batem w roli głównej, kiedy gospodarze smacznie drzemali już na swoich posłaniach, młodzież rozpoczynała tradycyjne psoty. Po cichu demontowano fragmenty bram z ogrodzenia i wynoszono je na drugi koniec wsi. Jakby tego było mało, rankiem pierwszego dnia Nowego Roku niejeden gospodarz mógł się mocno zdziwić, widząc swoje bydło w zagrodzie sąsiada lub stojącego przed frontowymi drzwiami bałwana…
Mieszczanie na ogół spędzali Sylwestra w rodzinnym, kameralnym gronie. Wiele zmieniło się jednak pod koniec XIX wieku.
Tańce i swawole dopiero w XIX/XX wieku
Wszelkiego rodzaju bale i spotkania towarzyskie odbywające się w teatrach zyskiwały popularność na przełomie XIX i XX wieku. Zwyczaj hucznych obchodów ostatniej nocy w roku w pierwszej kolejności upowszechnił się wśród towarzyskich elit, a dopiero z biegiem lat podchwycały go uboższe warstwy społeczeństwa. Odświętny charakter nocy sylwestrowej nie był tak istotny jak symboliczne rozpoczęcie nowego roku – podczas tańców i z uśmiechem na ustach.
– Na polskiej wsi pierwsze typowe zabawy sylwestrowe to dopiero okres międzywojenny (Śląsk), a nawet później (południowa Polska, Małopolska). W miastach też bywało różnie – w II połowie XIX wieku w Krakowie – jak opisywała Maria Estreicherówna – wieczór sylwestrowy spędzano w domach, bez żadnych zabaw, rozchodzono się przed północą – opowiedziała Małgorzata Oleszkiewicz, kustosz Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie.[1]
Niebagatelną rolę podczas noworocznego wieczorku, przed wojną, odgrywał strój. Oczywiście elegancki i formalny, którego szczegóły wyznaczała etykieta. Młode kobiety miały zwyczaj ubierania się w proste i jasne sukienki, intensywniejsze kolory i fantazyjne zdobienia były zarezerwowane dla dojrzalszych pań. Najbardziej eleganckim kolorem była ponadczasowa czerń. Jeśli chodzi o panów, żaden strój nie dodawał takiego uroku jak frak/smoking.
Huczne bale w XX-leciu – działo się!
Nasi przodkowie sprzed niemal 100 lat podobno wiedzieli, czym jest dobra zabawa. Wystrojeni w suknie i fraki, z koktajlem w dłoni, potrafili świętować aż do białego rana. W okresie XX-lecia na sylwestrowych zabawach gościła elita – politycy, artyści i szeroko pojęta arystokracja. Zaprezentowanie się podczas balu (niemal jak dzisiaj) służyło podkreśleniu prestiżu, a także pozycji zawodowej i towarzyskiej.
W latach 20. i 30. XX wieku sylwestrowa noc poprzedzała huczny okres karnawału, a jedną z bardziej prestiżowych zabaw był „Bal Polskiego Jedwabiu” organizowany w warszawskim Hotelu Europejskim przez Marię Mościcką, ówczesną pierwszą damę. W bogatym menu pojawiały się takie potrawy, jak popularny wówczas mus z zająca czy majonez z homarów. Przyjęcia uświetniały modne wówczas tańce – charleston czy one-step, a także bardziej tradycyjne polki, polonezy i mazurki.
Na balach sylwestrowych nikomu nie brakowało alkoholu. W alkoholowym menu mieściły się likiery i wódki, spośród których popularność zdobyły trunki z lwowskiej firmy Baczewski, a także różnego rodzaju wina. Prawdziwa moda panowała również na tzw. american drinks, czyli koktajle z dodatkiem Zachodnich likierów, np. New-Alexandra, Peach Blow czy Gin Fizz.
Wśród najmodniejszych w stolicy klubów w II RP była Adria – nowoczesny i elegancki lokal, którego największą atrakcją był obrotowy parkiet! Przed wojną taki element wyposażenia klubu był powiewem ekstrawagancji i przepychu. Przy dźwiękach najlepszych orkiestr szampan lał się strumieniami, a zakąską był często kawior. Klub był w stanie pomieścić nawet 1500 gości.
Oprócz Adrii czy Hotelu Europejskiego, modne były również bale w teatrach czy klubach oficerskich. Znane były także przyjęcia organizowane przez jedną z większych na świecie organizacji charytatywnych Związek Młodzieży Chrześcijańskiej „YMCA”. Popularność wśród artystów zdobyła Ziemiańska, a oficerowie bawili się w Domu Żołnierza przy ul. Zygmuntowskiej 6 i Oficerskim Yacht-Klubie na Wybrzeżu Kościuszkowskim.
Epoka wielkich międzywojennych balów zakończyła się 31 grudnia 1938 roku. W czasie wojny nikt nie myślał o hucznych imprezach, a po wojnie warszawiacy potrzebowali czasu, aby odbudować stolicę i na nowo zdobyć miejsce do tańców.
[1] www.polskieradio.pl, 30.12.2020
Źródła: polskieradio.pl, rp.pl, ciekawostkihistoryczne.pl, A. Pruszak, Ziemiańskie święta i zabawy. Tradycje karnawałowe, ślubne, dożynkowe i inne, Warszawa 2012