Szlaki Sztuki

blog o sztuce

Zachcianka, która pozbawiła Matejkę twarzy

Czas czytania: 5 minut

Dwóch artystów. Dwóch przyjaciół ze studiów. Połączyła ich wspólna pasja, poróżniły… meble. Jan Matejko i Aleksander Gryglewski. Pierwszy zdobył serca i uznanie całego świata, drugi odebrał sobie życie i zyskał niechlubną sławę kanciarza.

Lato. 29 sierpnia 1879. Aleksander Gryglewski, malarz z Krakowa, wyskakuje z okna gdańskiego Ratusza. Jeszcze pięć minut temu szkicował wnętrze Ratusza, teraz stygnie w plamie krwi na bruku dziedzińca. – Samobóstwo? Depresja? Wypadek? – zadają sobie pytania gdańszczanie, których poróżnia śmierć artysty. Chociaż okoliczności tragedii nie są znane do dziś, pojawia się przy nich nazwisko drugiego artysty: Matejko. Przypadek?

Kompani ze studiów

Jan i Aleksander poznali się podczas studiów na wydziale sztuk pięknych w Instytucje Technicznym w Krakowie. Razem z kilkoma innymi studentami, m.in. Aleksandrem Kotsisem, Florianem Cynkiem i Arturem Grottgerem tworzyli zgraną paczkę. Gryglewski ze swoim uśmiechem i ciętym dowcipem to dusza towarzystwa. Nieco spokojniejszy Matejko bywał głosem rozsądku kolegi po fachu. Panowie uzupełniali się. I to nie tylko towarzysko, ale też artystycznie. Aleksander miał talent do oddawania perspektywy i malowania architektury, Jan puste wnętrza budowli wypełniał ludźmi. W ten sposób stworzyli nie jedno dzieło.  

Po studiach w Krakowie obaj rozpoczęli naukę w Monachium. Później ich drogi rozeszły się, ale relacja przetrwała.

Życie go nie rozpieszczało

Gryglewski pochodził z okolic Krosna, ze zubożałej rodziny szlacheckiej. Na etapie studiów, a w zasadzie również po nich, trudno mu było związać koniec z końcem. Kiepska sytuacja finansowa nie szła jednak w parze z sukcesami artystycznymi. Krytycy doceniali jego prace. Doczekał się wystaw w Krakowie, Lwowie, Pradze, Warszawie i Wiedniu. Jeden z jego obrazów znalazł się nawet na wystawie w Paryżu w 1867 roku. Obrazy Gryglewskiego osiągały pokaźne ceny, dlatego opinia publiczna miała go za majętnego człowieka. Cóż, pomyliła się i to nie pierwszy raz.  

W 1867 roku artysta żeni się z Marią Miczyńską, ziemianką, która rodzi mu dwójkę dzieci – Zofię i Aleksandra. Wkrótce potem ukochana Marysia umiera, a Gryglewski popada w depresję. Na dodatek boryka się z problemami finansowymi, w które wpada wskutek nieumiejętnego zarządzania majątkiem po zmarłym bracie żony. Utrzymuje się co prawda z pensji profesora w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, ale pensja nie jest tak wysoka, jak tego oczekiwał. Artysta niemal załamuje się, a ze wsparciem spieszy przyjaciel z dawnych lat. 

Nowy etap w pomorskim Soplicowie

Matejko przyjaźnił się z rodziną Sierakowskich z Waplewa Wielkiego (okolice Malborka), które było nazywane pomorskim Soplicowem. W dworze przebywałw letnich sezonach 1878 i 1879 roku. Stamtąd podróżował do pobliskiego Torunia i Gdańska.

Jan przybył do Waplewa przed Aleksandrem, w 1877 roku. Właśnie pracował nad Bitwą pod Grunwaldem, a z zaprzyjaźnionego dworu na grunwaldzkie pola miał rzut beretem. W tym czasie odwiedził również Gdańsk. Razem z rodziną zamieszkał w Hotelu du Nord, w kamienicy na Langer Markt 19 (obecnie Długi Targ). W czasie pobytu w Gdańsku malarz zwiedzał zabytki miasta i spotykał się z miejscowymi twórcami. Na pewno skorzystałby bardziej z pobytu w nadmorskiej miejscowości, gdyby nie towarzyszyła mu zaborcza małżonka 😉

Podczas pobytu w Gdańsku Matejce szczególnie przypadają do gustu stare, bogato zdobione meble. Gdańskie meble zdobiły również jedno z pomieszczeń w Waplewie, gdzie artysta pierwszy raz zetknął się z takim wyposażeniem. To właśnie w 1877 roku zdecydował się na zakup gdańskich mebli do swojego domu. Jego wizyta dobiegała jednak końca więc powierzył zakup Gryglewskiemu.

Aleksander otrzymuje zadanie, które obiecuje wykonać. Przenosi się do Gdańska i zatrzymuje się w domu Marii Roehr przy Vorstädtischer Graben 39, obecnie Podwale Przedmiejskie. Gospodyni kocha  polską kulturę i chętnie przyjmuje pod swój dach Polaków, którzy odwiedzają Gdańsk. W swoich progach nie raz gościła również Matejkę.

Gryglewski zwiedza miasto i szkicuje jego architekturę. Z tego okresu w życiu artysty zachowują się m.in. szkic przedstawiający kręcone schody w Ratuszu Głównego Miasta i obraz pokazujący zegar w kościele Mariackim.

Wydaje się, że pobyt służy Aleksandrowi i jego malarskiej pasji. Podziwia. Tworzy. Szkicuje. Aż do 29 sierpnia 1879.

Balonik pęka

Fala spekulacji przelewa się przez Gdańsk. Plotki nie ustają. Jedni mówią, że to choroba psychiczna pchnęła artystę do odebrania sobie życia. Inni, że to wszystko przez kłopoty finansowe. Kto ma rację? Może jedni i drudzy? Bardzo prawdopodobne, że przyczyną śmierci artysty mogły być kłopoty finansowe, w jakie wpędził się przez zakup mebli dla Matejki. A od nich już tylko krok do nawrotu załamania nerwowego…

Podobno Gryglewski przekroczył budżet na zakup mebli dla przyjaciela. Płacił kupcom zaliczki, obiecywał sowite wynagrodzenie, licząc że Matejko pokryje wszystkie zobowiązania. Meble wyruszyły do Krakowa, a do drzwi Aleksandra nadal dobijali się wierzyciele. Za spłatę długów ręczył nazwiskiem. Kupcy wyzywali go od oszustów. Straszyli aresztem. W końcu balonik pękł, tylko zamiast powietrza wyszła z niego krew…

Artysta spoczął w Gdańsku, na cmentarzu św. Mikołaja, za obecną ulicą 3 Maja. Meble ozdobiły mieszkanie Matejki, chociaż Polacy przez ładnych kilka lat szeptali po kątach o historii śmierci malarza, który do Krakowa je sprowadził.

2 KOMENTARZE

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dzierga słowa, wyszywa historie i haftuje opowieści. Zafascynowana historią 20-lecia międzywojennego, szczególnie kulturą i historią codzienności. Miłośniczka psów, zielonej herbaty i szydełkowania.
Szlaki Sztuki na Facebooku
Szlaki Sztuki na Instagramie
Tiktok