On ją kochał i zdradzał, ona ledwo go znosiła – historia Witkacego i Niny
Nina wspiera go przez całe życie. Witkacy ratuje ją od samotności. Oprócz tego zdradza, zakazuje urodzenia dziecka, a w końcu odbiera sobie życie i zostawia jej cały majątek. Wariat z Krupówek i „męczennica miłości”. Chociaż więcej ich dzieli niż łączy, dzisiaj trudno wyobrazić sobie Witkacego bez Niny.
Jej delikatna, nienaznaczona troskami dnia codziennego dłoń sięga po ukrytą pod łóżkiem walizkę i wyjmuje kolejną kopertę. Z niej list. Widzi go już chyba po raz setny, a zresztą może i tysięczny, w końcu to jej niemal codzienny rytuał. W drugiej dłoni trzyma papierosa. Powoli wciąga dym i wypuszcza go niewielkimi obłokami. „Nie wiesz, co robisz, że palisz”, „To jest po prostu samobójstwo. Cała depresja i brak sił stąd”, narzekał w listach Witkacy na nałóg żony. Wiele lat minęło od jego śmierci, a Nina nadal słyszy te słowa w swojej głowie. Artysta też palił i co jakiś czas mówił, że rzucił. Nałóg był jednak silniejszy od niego. Podobnie, jak dawne uczucie od Niny. Jątrzy się w niej jak niezagojona rana. Ona sama jednak nie pozwala się jej zabliźnić – nadal żyje starym życiem, czyta listy, dotyka jego rzeczy, wącha koszule. Być może czuje w nich zapach dawnych lat, w którym aromat najlepszej kawy miesza się z Chanel nr 5. A przecież już niemal trzydzieści lat żyje bez niego.
fot. 1. Jadwiga Unrużanka, portret autorstwa Witkacego
fot. 2. Witkacy, autoportret z 1939 roku, prawdopodobnie ostatnie dzieło artysty
Dzieci? Wolałbym ich nie mieć
Demonicznie ruda panienka pojawia się w Zakopanem w 1922 roku, gdzie leczy płuca. Mieszka u matki swojej znajomej Wandy Kosseckiej, która zajmuje się tkaniem artystycznych materiałów. Pensjonat to nie byle jaki, bo spotyka się w nim cała artystyczna śmietanka Zakopanego: Karol Szymanowski, Karol i Zofia Stryjeńscy czy Maria Pawlikowska. Jedzą, rozmawiają i piją wódkę. Brakuje tylko Witkacego.
„Pokazywano mi go, ale jakoś był nieosiągalny i nawet mnie to korciło, że nie mogę go poznać jako jedną z większych osobliwości Zakopanego” – pisała po latach Jadwiga.
W końcu jednak spotykają się. Wyniosła, chociaż pozbawiona majątku arystokratka, na dłużej przykuwa spojrzenie Witkacego. Jej oryginalna uroda nie wpisuje się w ówczesne kanony piękna, ale na artystę działa jak magnes. Z pelerynką długich rudych włosów i we wzorzystym swetrze pozuje Witkacemu do pierwszych zdjęć. Jej trzydziestoletnia cera ujmuje wdziękiem i delikatnością młodej dziewczyny. Ubiera się elegancko i szykownie – nawet w góry zakłada białą koszulę i męski krawat, które wystają spod kurtki. Chociaż lubi niebanalne ubrania, może obyć się bez nich, na przykład nad górskim potokiem zdejmuje ciuchy i w stroju Ewy pozuje do zdjęcia.
fot. 3. Jadwiga Witkiewicz w Tatrach, lata 30. XX wieku, fot. Stanisław Ignacy Witkiewicz
fot. 4. Stanisław i Nina Witkiewiczowie w Tatrach, około 1935 rok, źródło: Dział Rękopisów Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu
Pewnego razu Witacy zaprasza ją do willi Tatry na Chramcówkach, gdzie mieszka. Prosi o pozowanie do obrazu. Nina jest zadowolona i czuje się wyróżniona propozycją. On się jednak nie odzywa, a ona wyjeżdża z Zakopanego. Wraca tu po roku i od razu spotykają się. Trzy dni później są zaręczeni.
„Była cudowna wyiskrzona gwiazdami noc – taka, jakie tylko w Zakopanem bywają. Staś zaproponował mi spacer i poszliśmy w kierunku Kuźnic; pierwsze słowa, które Staś powiedział, były: ‘Czy pani zechciałaby zostać moją żoną?’, a po mojej przychylnej odpowiedzi dziękował mi najczulej i zaraz zapytał, czy mi bardzo zależy na tym, aby mieć dzieci, bo on wolałby ich nie mieć, z obawy, że nie byłyby udane, jako że oboje do pewnego stopnia jesteśmy degeneraci”- wspomina Nina po latach.
Po oświadczynach Witkacy zachowuje się tak, jak na narzeczonego przystoi: zaprasza ukochaną na kolacje i do kina. Na narty i wycieczki w góry. Przedstawia matce i ciotkom. Czuje, że jest w odpowiednim momencie życia, aby się ustatkować.
Zranione serce i strzał z pistoletu
Nina nie jest pierwszą kandydatką Witkacego do zaszczytnej roli żony. Dziewczyn na oku miał więcej, ale związki albo nie wypaliły, albo odradził mu je ojciec, albo… skończyły się tragicznie jak relacja z Jadwigą Janczewską. W lutym 1914 roku dziewczyna wybrała się do Doliny Kościeliskiej i odebrała sobie życie strzałem z pistoletu. Wcześniej napisała list i chociaż nikogo w nim nie oskarżała, przyznała, że miała już dość mrocznej atmosfery Zakopanego i zazdrości Witkacego o Karola Szymanowskiego. Stanisław mocno przeżył samobójstwo narzeczonej, a podczas seansów spirytystycznych twierdził, że widzi ducha Jadwigi. Buzowały w nim emocje, dlatego przyjął propozycję Bronisława Malinowskiego i wyjechał z nim na badania do Australii i Nowej Gwinei.
W latach 20. XX wieku Witkacy zastanawiał się również nad zaręczynami z Zofią Fajans, później z Elżbietą Eichenwald, którą z uwagi na to, że pochodziła z zamożnej rodziny fabrykantów cykorii we Włocławku, nazywał „Królową cykorii”. Taka partia gwarantowałaby niepewnemu stałych zleceń artyście, poczucie bezpieczeństwa i stabilizację materialną. Do zaręczyn jednak nie doszło, bo Witkacy wypatrzył Ninę.
fot. 5. Witkacy na nartach na Gubałówce, fot. Jerzy S. Rytard; źródło: kolekcja Stefana Okołowicza
fot. 6. Witkacy na nartach
fot. 7. Witkacy i Nina, fot. z kolekcji Stefana Okołowicza
Ratunek od samotności
„Moja narzeczona nie jest bardzo łada, ale bardzo sympatyczna. Nie kocha mnie wcale, a nawet jej się specjalnie nie podobam. Nie posiada żadnych dóbr materialnych, ale rozumie, co to jest fantastyczność w życiu i poza życiem. Nie myśl, że dostałem bezika. Jestem zupełnie przytomny, ale ślub myślę wziąć po pijanemu albo pod narkozą” – pisze w listach do Bronisława Malinowskiego.
Rodzina Niny z Wojciechem Kossakiem na czele nad wyraz cieszy się z zamiaru ożenku Niny. Panna nie ma wielu perspektyw na poznanie męża w Zakopanem, a do tego jest pozbawiona majątku. Tym, co może wnieść w posagu jest nazwisko, które wśród zacnych rodów widnieje w „Almanachu Gotajskim”.
Dzieciństwo spędziła na Kresach, a jako córka zarządcy ziemskiego nie otaczała się przepychem. Jej dziadkiem, ojcem matki, był słynny malarz Juliusz Kossak, a młoda Ninka wiele czasu spędzała ze swoimi kuzynkami Kossakównymi. Kiedy matka zdecydowała się na separację z ojcem, wspólnie wyjechały do Warszawy. Siostrę i jej córkę wspierał wówczas finansowo Wojciech Kossak, dzięki czemu matkę było stać na zapewnienie dziecku starannej edukacji. Niestety matka zmarła podczas I wojny światowej, a Nina została sama. Z perspektywy samotności ratuje ją Witkacy.
„Lada dzień ma się odbyć ten tajemnicy ślub. Wszyscy czekają na wiadomość o dokonanym fakcie z szaloną ciekawością. O dniu i dacie wiedzą tylko dwaj świadkowie, Zan i Zamoyski. To nieprawdopodobnie dziwaczne małżeństwo, w które z początku wierzyć nie chciałem, zdaje się nikogo już nie dziwi. (…) Schudła bardzo; wydała mi się prawie przystojna, kiedy siedziała bokiem do mnie przy oknie, jej ciemnokasztanowe włosy miały odblask rudy, a dziwnie duże złotawe oczy patrzyły poważnie, smutno, a zarazem twardo w przestrzeń. Właściwie szpecą ją tylko usta bezkształtne, grube, prawie murzyńskie. Jest jednak interesująca i rozumiem, że szczególnie takiemu zdegenerowanemu bądź co bądź człowiekowi jak Witkacy może fizycznie bardzo się podobać. (…)” – pisze Anna Iwaszkiewiczowa w dzienniku, 29 kwietnia 1923 roku.
On mnie piekielnie kocha, ja go ledwie znoszę
Stało się. Jadwiga Unrużanka bierze ślub ze Stanisławem Ignacym Witkiewiczem. Witkacy daje żonie pierścionek od ciotki, bo nie mają pieniędzy na obrączki. Po tym wydarzeniu nie ma poślubnej sielanki, a jeśli nawet jest, to tak krótka, że aż niezauważona.
„Początkowo było nawet nieźle. Staś chodził rozpromieniony i opowiadał wszystkim, że mnie piekielnie kocha, a ja go ledwie znoszę i bawiło go to, bo była to zupełnie nowa sytuacja. A ja – o ile poznawszy Stasia, byłam nim oczarowana, to potem, pod wpływem tych drobnych nieporozumień, trochę się nie tyle rozczarowałam, bo dumna byłam, że taki właśnie człowiek mnie wybrał za żonę, ale byłam zmęczona i nie nadążałam za tym piekielnie szybkim życiem, jakie Staś prowadził” – opowiada Nina.
Na drodze do szczęśliwego małżeństwa, oprócz różnic charakterów i usposobień, staje jeszcze jedna dość istotna przeszkoda. Witkacy jest erotomanem i przeżycia seksualne z ukochaną osobą są dla niego ważne, spajają związek. Nina jego tego przeciwieństwem – sprawy tzw. „łóżkowe” nudzą ją bardzo i nie odnajduje w nich przyjemności. Witkacy twierdzi, że powodem niechęci żony jest fakt, że go nie kocha. Takie przekonanie popycha go do licznych zdrad, chociaż to raczej pretekst, bo dla Witkacego fizyczna wierność nie istnieje.
Nic takiego nas nie łączy
O jego romansach krążą legendy. Można do nich zaliczyć relację z Ireną Solską, aktorką, z którą Witkacy przeżył już młodzieńczy romans. Mówi się również o jego miłosnej relacji z Marią Zarotyńską, młodszej o ponad trzydzieści lat manikiurzystce z Zakopanego, która dla Witkacego rzuciła fryzjera.
Kiedy Nina odkrywa zdrady męża, pogrąża się w rozpaczy. Robi mu wyrzuty, żąda rozwodu, bo przecież nic takiego ich nie łączy: ani miłość, ani własny dom, ani dziecko. Długo rozmawiają, płaczą. W końcu Staś obiecuje wierność, bo podobno żyć bez Niny nie może. Wytrzymuje bez innych kobiet, ale nie na długo. Im więcej dziewczyn jest w jego życiu, tym bardziej oddala się od żony.
Złość i wzajemne pretensje nabrzmiewają. Do ich kulminacji dochodzi w 1925 roku, kiedy wierna małżeńskiej obietnicy Nina, usuwa dziecko. Tego, że jej nie zatrzymał i nie pozwolił na dziecko, nie wybacza mężowi do końca życia. Kolejny cios ich związkowi zadaje Witkacy, kiedy w 1929 roku zakochuje się w Czesławie Oknińskiej-Korzeniowskiej, urzędniczce z Warszawy. Od tego momenu widują się z Niną jedynie kilka razy w roku.
Nie opuszczaj mnie, bo się zabiję
Nie występuje o rozwód. Małżeństwo na zasadach Witkacego trwa, a w końcu i Nina przestaje mu być wierna i spotyka się z innymi mężczyznami. „Nie opuszczaj mnie, bo się zabiję albo zwariuję”, „Wiedz, że nie kocham nikogo oprócz Ciebie, a reszta to zabawa” lub „Nineczko Ty jedna, a poza tym dupy i ofszem, ale to nie to” – pisze do niej w listach.
Tam, gdzie kończy się miłość, zaczyna przyjaźń. Nina jest pierwszą czytelniczką dzieł męża i asystentką. Tłumaczy jego teksty i przepisuje je na maszynie, utrzymuje relacje z redakcjami. Kiedy rozpoczyna pracę w GUS i ma stałą pensję, wspiera go finansowo. Kiedy Nina na stałe przeprowadza się do Warszawy, Witkacy pisze do niej niemal bez przerwy. Do tej pory zachowało się tysiąc dwieście siedemdziesiąt osiem listów i telegramów artysty do żony. Pisze o kobietach, braku pieniędzy, problemach ze zdrowiem, wycieczkach, zleceniach Firmy Portretowej i powracającej depresji. „Nie namawiaj mnie na trzymanie się, bo robię, co mogę, ale obiecywać, że żyć będę w ciągłym cierpieniu, nie mogę”. „Możliwe, że jedyną osobą z żyjących, którą kocham, jesteś Ty” – pisze do żony.
Bez ostatniego ratunku
W końcu, opętany strachem przed wejściem Sowietów do Polski, odbiera sobie życie. 18 września, kiedy Armia Czerwona przekracza granice Polski, podcina sobie żyły. Popchnęły go do tego doświadczenia z pobytu w Rosji, bitwy i I pierwsza wojna światowa. Nina nie może pogodzić się z jego śmiercią, jest pewna, że gdyby ona przy nim została, odwiodłaby go od pomysłu odebrania sobie życia. W końcu przez kilkanaście lat życia wielokrotnie go ratowała.
Po wojnie, uboga i bez dachu nad głową, tuła się po mieszkaniach znajomych. Listów od męża strzeże jak oka w głowie i zwykle nosi je przy sobie. Do końca trzyma klasę. Zawsze elegancka i uczesana, z broszką przy szyi. Od czasu do czasu sprzedaje rysunek czy pastel męża, dzięki czemu ma co włożyć do garnka. „Męczennica miłości”, jak nazywał ją Witkacy, zawsze wierzyła, że jest mu potrzebna.
Teraz tylko listy trzymają ją przy życiu. Otwiera kolejny. Zapala nowego papierosa. I znowu przeżywa swoje najbarwniejsze lata.
Na podstawie książki „Najpiękniejsze kobiety z obrazów. Prawdziwe historie”, Małgorzata Czyńska
Pozostałe źródła:
M. Pinkwart, „Wariat z Krupówek”, wyd. Wagant, 2016
J. Degler, „Witkacego portret wielokrotny”, wyd. Państwowy Instytut Wydawniczy, 2009
3 KOMENTARZE