Szatan w Krakowie. Stanisław Przybyszewski burzy spokój XIX-wiecznego miasta
Kraków, 1898 rok. Wśród mieszkańców rozchodzi się niesamowita wieść: już niebawem ma przybyć pod Wawel Stanisław Przybyszewski, anonsowany jako najwybitniejszy modernista, ale też postać jak magnes przyciągająca skandale, przez bardziej konserwatywnych mieszkańców miasta zwany mąciwodą i szatanem. Wśród niejasnych domysłów, plotek i dziwnej ekscytacji ogarniającej Kraków, jedno jest pewne: Przybyszewski trochę tu namiesza.
Ma trzydzieści lat i pochodzi z Kujaw. Szybko wyjechał do Berlina, gdzie studiował architekturę i medycynę, jednak żadnego z tych kierunków nie skończył. Wybrał literaturę. Podobnego wyboru już za kilka lat dokona jego przyjaciel Tadeusz Żeleński, rzucając leczenie ludzi dla kabaretu. Stanisław, pomimo młodego wieku, ma już na koncie kilka wybitnych dzieł, którym zawdzięcza sławę i miano „genialnego Polaka”. W Krakowie obejmuje stanowisko redaktora naczelnego czasopisma „Życie”. Ma też żonę i dzieci. Jego wybranką jest Dagny Juel, pianistka z Norwegii, która podobnie jak mąż nie stroni od skandali i luźnego stylu życia.
Stanisław i Dagny Przybyszewscy, ok. 1897/98, fotografia zamieszczona w listach Przybyszewskiego,
źródło: wikipedia
Żywa legenda puka do drzwi
Na przyjazd Przybyszewskich z napięciem czeka cała artystyczno-towarzyska śmietanka ówczesnego Krakowa. Plotki wyprzedzają małżeństwo o kilometr, a Stanisław już za życia staje się żywą legendą. W końcu zjawia się. Najpierw on, po nim jego kufry z dziełami sztuki, a za dwa tygodnie Dagny z dwójką dzieci. Mieszkańcy z otwartymi ramionami przyjmują artystę. Załatwiają mu nawet lokum w czteropokojowym mieszkaniu na parterze, w kamienicy na rogu Karmelickiej i Siemiradzkiego, a w przydziale dwie służące. Ludzie szybko zaczynają plotkować, że przybył do miasta bez grosza przy duszy, że nie będzie miał czym za mieszkanie zapłacić. Przybyszewski ma jednak głowę na karku i doświadczenie w znajdowaniu wyjścia z trudnych sytuacji. W końcu po to ma przyjaciół i swoich „wyznawców” – jeden kupi mu szynkę i chleb, drugi przyniesie wódkę, a trzeci zorganizuje zbiórkę na czynsz.
Kamienica, w której mieszkali Stanisław i Dagny Przybyszewscy, ul. Karmelicka 53 w Krakowie,
widok współczesny, fot. SzlakiSztuki.pl 2024
Po kilku tygodniach od przyjazdu zamykają się przed małżeństwem drzwi wielu krakowskich domów, tak szeroko dla nich otwartych na początku wizyty. Nie sprzyja temu choleryczny temperament pisarza, jego zamiłowanie do kieliszka, hazardu i hulaszczy tryb życia. Przy jego boku pozostaje grupka wpatrzonych w niego jak w obrazek znajomych dziennikarzy, aspirujących artystów i studentów. Dla nich mistrz nie ma wad, a możliwość kontaktu z nim i spijania słów z jego warg traktują niczym akt najwyższej nobilitacji.
Początek przyjaźni z Tadeuszem Żeleńskim
Wśród wiernych przyjaciół Przybyszewskich jest Tadeusz Żeleński, lekarz w miejscowym szpitalu, z ciągotami do literatury – ma już za sobą debiut „Sonetów” w dwutygodniku „Świat”, chociaż nie jest z niego dumny, a najchętniej w ogóle by o nim nie wspominał. Młody Żeleński jest też stałym bywalcem krakowskich knajp i cichym pasjonatem popularnych karciarni, zwykle mieszczących się na tyłach kawiarni. W takim środowisku ma kontakt z Przybyszewskim. Często też razem ze znajomymi odwiedzają artystę przy Karmelickiej, a sąsiedzi skarżą się na niebywały hałas, rozmowy i pijacie śpiewy.
Tadeusz Żeleński, fot. Wikimedia Commons
Przybyszewski niemal magiczną siłą przyciąga do swojego mieszkania rzesze zapatrzonych w niego studentów i aspirujących artystów. Na stole najczęściej pojawia się tani koniak, zazwyczaj dzięki temu, że jakiś znajomy rodziny go przyniesie. Kiedy brakuje sponsorów, Stanisławowi wystarcza słaby rum rozcieńczony gorącą wodą, podczas pobytu w Krakowie coraz częściej zastępowany herbatą. Pijackim rozmowom często towarzyszą tańce i śmiechy do białego rana. Zdarza się, że spotykają się też w Paonie, modnej młodopolskiej kawiarni. To tam Dagny zdarza się rozmawiać ze Stanisławem Wyspiańskim, który swoje rysunki objaśnia po niemiecku. Któregoś wieczoru wręcza jej nawet pastel „Skarby Sezamu”, odnoszący się do baśni o kwiecie paproci. Dagny jest zachwycona nieśmiałym malarzem, na którego punkcie już za kilka lat oszaleje cały Kraków.
Portrety wykonane przez Edvarda Muncha, z którym przyjaźnili się Przybyszewscy | po lewej: Dagny Juel-Przybyszewska (1893), po prawej: Stanisław Przybyszewski (1895)
Ach, ta tajemnicza Dagny
Z kolei Tadeusz pozostaje nie tylko pod artystycznym urokiem Przybyszewskiego, ale również jego uroczej Dagny. A to razem tańczą, a to Żeleński uczy ją grać w bilard. We wspomnieniach obserwatorów tamtych czasów żona Stanisława dała się zapamiętać jako wrażliwa i smutna, choć błyskotliwa kobieta. Na początku zabiegająca o względy nowych znajomych i męża, po czasie stała się bierna i milcząca. Adaptacji z nowym otoczeniem nie ułatwiał fakt, że Dagny niewiele rozumiała po polsku, co zresztą było przyczyną sprzeczek z Przybyszewskim. Donaszała stare suknie po siostrze z niemal królewską dystynkcją. Na troskę i fundusze ze strony męża nie miała co liczyć – większy priorytet miała dla niego wódka wypita ze znajomymi niż nowa garderoba żony i jej dobre samopoczucie. Mężowskie braki w zachowaniu uzupełnia Żeleński – obdarowuje różami, czasem kupi parasolkę czy inny dodatek, poratuje sumką na domowe sprawunki.
Między Stanisławem a Dagny coraz częściej dochodzi do sprzeczek. Oddalają się od siebie. Maj 1899, kiedy odbywają się chrzciny córki Przybyszewskich, to ostatnie miłe chwile w ich mieszkaniu. W czerwcu Dagny wyjeżdża z dziećmi do Zakopanego.
Listy pisze do niej Żeleński. W jednym z nich, kiedy zwraca się niej „kochana Pani Dagny”, błaga o kontakt i dołącza drobny upominek – zegarek. Czy Dagny i Tadeusz mieli romans? Irena Krzywicka, pisarka i częsta gościni wspólnych zabawach z Przybyszewskimi, ujęła to we wspomnieniach tak: „Żeby jej móc dogodzić, nie tylko się zadłużył, ale zaczął pić, aby utrzymać się w tonie gromady otaczającej Przybyszewskich. Niewiele dostawał w zamian. Ciało, upragnione, ale dość obojętne, bo jedyną prawdziwą miłością Dagny był jej własny mąż”.
Tadeusz Żeleński sportretowany przez Stanisława Wyspiańskiego w 1899 roku (po lewej) i ta sama osoba pędzla Witkacego, 1928 rok
Kiedy Dagny stara się zrelaksować w Zakopanem, Stanisław przebywa we Lwowie, u Jana Kasprowicza. Tam, jak głoszą późniejsze plotki, od których huczy cały Kraków, romansuje z jego żoną Jadwigą. Wieści szybko dochodzą do Zakopanego i Dagny. Zrozpaczona kobieta postanawia zostawić za sobą Kraków, męża i jego znajomych. Ucieka do Wiednia z Wincentym Korab-Brzozowskim, młodszym od niej o dziesięć lat poetą. Zabiera ze sobą syna, komunikując przy tym mężowi, że nie jest jego ojcem. Zostawia mu córeczkę Ivi.
Żeleński załamuje się. Przez kilka tygodni nie opuszcza domu. Tymczasem Dagny wraca do Norwegii, a Stanisław nadal romansuje z Jadwigą Kasprowiczową.
Kariera lekarza ze skandalami w tle
Chociaż kondycja psychiczna Tadeusza nie jest najlepsza, poświęca się karierze medycznej. W lipcu 1900 roku otrzymuje tytuł doktora wszech nauk lekarskich, po czym rozpoczyna praktykę jako lekarz w Szpitalu św. Łazarza w Krakowie. Pod koniec roku wyjeżdża na stypendium naukowe do Paryża. Kiedy wraca, Kraków żyje premierą „Wesela” Wyspiańskiego, a miasto na nowo rozpamiętuje ślub Lucjana Rydla z Jadwigą Mikołajczykówną.
U Przybyszewskich kolejne zawirowania i powody do plotek. A to schodzą się, a to znowu rozchodzą. Stanisław nie może zdecydować się, którą z kobiet wybrać, więc zwodzi i Dagny i Jadwigę. Wspólny wyjazd na Kaukaz, na zaproszenie jednego ze znajomych Stanisława, ma odświeżyć ich związek. Pierwsza wyjeżdża Dagny, a mąż ma do niej dołączyć za jakiś czas. Tak się jednak nigdy nie stanie. Dagny ginie, zastrzelona przez Władysława Emeryka, który wcześniej zaprosił parę do siebie. Kraków znowu aż trzeszczy od plotek i domysłów. Żeleński bierze miesięczny urlop w pracy, a Irena Krzywicka wspomina, że „zamienił się w popiół po tej śmierci”.
Edvard Munch, „Zazdrość”, 1907
Rozluźniają się stosunki łączące Przybyszewskiego z Żeleńskim. Tadeusz, siląc się na lekkość, komentuje:
„Skończył się ów prześliczny, do snu dziwnego podobny okres; parę dramatów, kilka samobójstw, słabsi zostali na placu, kto miał mocniejsze krzyże, pozbierał się i szedł dalej”.
W kolejnych latach Tadeusz Żeleński rzuca się w wir kariery lekarskiej. Wybiera nawet specjalizację: chce być pediatrą. Skupia się na badaniach laboratoryjnych, a ich wyniki regularnie publikuje w prasie. W czerwcu 1904 roku poślubia Zofię Pareńską, córkę sławnego w całej Galicji internisty, Stanisława Pareńskiego. Gnany społecznymi pobudkami i zainspirowany podczas stypendium w Paryżu, już niedługo założy innowacyjną na skalę kraju Kroplę Mleka. Instytucja będzie nieocenioną pomocą dla ubogich kobiet krakowskich w karmieniu niemowląt i przysłuży się do spadku śmiertelności dzieci w mieście. Jeszcze później podejmie decyzje, które przewrócą jego życie do góry nogami, ale to już temat na całkiem inną opowieść…
Źródła:
Monika Śliwińska, „Książę. Biografia Tadeusza „Boya” Żeleńskiego”, Wydawnictwo Literackie, 2024
Dominika Niedźwiedź, „Jak Tadeusz Żeleński stworzył Boya”, wyd. Księgarnia Akademicka, 2023
Tadeusz Żeleński, „Coś na kształt wspomnienia”, [w] „Studia i szkice z literatury francuskiej”, Kraków 1920
Poznaj inne niesamowite historie, które napisało życie!
Zemsta geniusza? Jedyne mieszkanie urządzone przez Wyspiańskiego • Szlaki Sztuki
Jama Michalika: prześmiewcy, figlarze i młodopolska bohema • Szlaki Sztuki
A prawda jest taka, że i Boy i Przybyszewski na prawo i lewo zdradzali swoje żony… Przy czym one wcale nie były lepsze. Ot, takie nowoczesne otwarte małżeństwa 😉
Dziękuję za świetne przypomnienie sylwetki Boya! To wyjątkowa osoba w naszej historii, której zawdzięczamy wiele wartościowych tłumaczeń. Ogromna szkoda, że odszedł w tak tragiczny sposób