Szlaki Sztuki

blog o sztuce

Skandale i targowisko próżności. Jak wyglądały dawne bale?

Czas czytania: 7 minut

Nastolatki poszukują męża. Ich rodzice zapożyczają się, by wyprawić córkom bal. Pozostali – piją,  śmieją się i obżerają do białego rana. Na przełomie XIX i XX wieku w ostatki szaleją wszyscy – bez względu na wiek, majątek czy wykształcenie. Króluje Kraków.

Karnawał trwa. Kiedyś ten czas miał różne nazwy: bachusy, zapusty, mięsopust, ostatki lub biały czas. Dzisiaj na ogół kojarzymy go z maskami i barwnymi przebraniami, a najczęściej spędzamy na domówkach lub nie obchodzimy wcale. Dawniej – rozpoczynał się po Bożym Narodzeniu i trwał aż do Środy Popielcowej. Huczne bale organizowano zarówno w mniejszych  polskich miastach, jak i w największych ośrodkach: Krakowie, Warszawie czy Lwowie. Największą determinację w pójściu na bal lub jego organizacji miały panny i kawalerowie. Ci, którzy mieszkali na wsiach, już na czas przygotowań do balu (nawet kilka tygodni przed!), przyjeżdżali do swoich miejskich rodzin. Inni wynajmowali apartamenty w hotelach… Oj, działo się.

Bawi się Dietl. Bawią się wszyscy

Kraków. Przełom XIX i XX wieku. Ach, co to był za czas! Galicja potrafiła bawić się, a najpopularniejsze bale wyprawiano w Krakowie. Rzeź galicyjska, inkorporacja Krakowa przez Austrię – nawet te wydarzenia nie przerwały tradycji organizacji balów, chociaż dla upamiętnienia tragicznych wydarzeń muzyka podczas tańców cichła. Kraków bawił się. I to cały. Były więc bale medyków, chemików, literackie i artystyczne, rolników, adwokatów i prezydenckie, których pomysłodawcą był Józef Dietl.

Jedne były w hotelach, inne w prywatnych mieszkaniach. Ziemianie najczęściej wynajmowali sale w hotelu „Pod Węgierskim Królem” u Knotza, w Hotelu Drezdeńskim lub Hotelu Rosyjskim. Arystokraci zapraszali gości do swoich pałaców. Słynne były bale u Badenich, Dzieduszyckich czy Sułkowskich, a te najsłynniejsze u Potockich „pod Baranami”. To właśnie one, aż do wybuchu drugiej wojny światowej, rozsławiały krakowski karnawał.

Zapraszamy „Pod Barany” – za darmo dla tych, którzy potrafią tańczyć!

Artur Potocki, pierwszy właściciel Baranów, zasłynął z organizacji wielkich balów. Po pierwsze, z powodu ich wystawności. Po drugie, dlatego że zapraszano na nie… całe miasto. Oczywiście pierwszeństwo w udziale miała arystokracja, jednak wśród gości nie brakowało mieszczan, a nawet kupców. Do historii przeszedł bal wydany przez Potockiego w 1829 roku dla 550 osób! Bale miały oczywiście swoje zasady, a jedną z ich strażniczek była pani Potocka.

Na „dobre maniery” trzeba było bardzo uważać w pałacu „Pod Baranami”, ponieważ na pozór słodka i łagodna pani Potocka miała oczka na wszystko i byle jakiś drobny „nietakt towarzyski” mógł ją zrazić na zawsze do danej osoby, tak jak to się stało z pewną młodą mężatką, która siedząc naprzeciwko niej, ośmieliła się założyć nogę na nogę tak wysoko, że można było ujrzeć kawałek białej pończoszki nad atłasowym pantofelkiem. Wszyscy wówczas wiedzieli, jak pani Andrzejowa powstała z fotela, drobnym kroczkiem przeszła cały salon i bez słowa zaciągnęła fałdy sukni owej damy na tę nieprzyzwoitą część jej ciała. Dama, spłoniona po białka, powstała i z chusteczką przy oczach wybiegła z salonu – pisała o pewnym balu przed I wojną światową Magdalena Samozwaniec, z domu Kossakówna.

Kobieta, po takim faux pas nie mogła już niestety pojawić się „Pod Baranami”.

Jak to często współcześnie bywa, również kiedyś na balach często brakowało mężczyzn, którzy mogliby zabawiać panny. Dawniej poradzono sobie z tym problemem świetnie, wynajmując tancerzy – znawców kadryla, polki i mazura. Mniej ważne było, z jakiego środowiska delikwenci pochodzili, istotne – że dzięki nim panny nie musiały przez cały wieczór podpierać ścian!

Fot. 1. Polonez – litografia barwna/papier, Antoni Zalewski, ze zbiorów Muzeum Zamek w Łańcucie.
 
Fot. 2. Bal u Magdaleny Morskiej w Zarzeczu – grafika/papier, ze zbiorów Muzeum Zamek w Łańcucie

Dzik, pasztecik i targowisko próżności

Bale Potockich zaskakiwały rozmachem. Część zastawy przywożono aż z Łańcuta, z majątku Alfredów Potockich. Na wielopoziomowych stołach dominował zimny bufet – blaty uginały się pod pasztetami, podawanymi w całości dzikami i galaretą formowaną na kształt kaplic i drzew. W srebrnych koszach układano ciasta. Na początku XIX wieku przy stołach siadały jedynie damy. Panowie usługiwali im, a sami jedli na stojąco. Z biegiem czasu zwyczaj zmienił się i panowie również mogli siadać, chociaż przy oddzielnych stołach. Później – mościli się z kobietami przy wspólnych stołach.

Nie był tajemnicą fakt, że bale najbardziej interesowały panny na wydaniu. Na kilka tygodni przed balem, miasto stawało się targowiskiem próżności i… posagów. W 1901 roku w jednej z gazet zamieszczono takie ogłoszenie:

Rzadka okazja. Majątek około 600 mórg gruntu zostanie rozparcelowany pomiędzy przyszłych mężów trzech córek. Zgłoszenia osobiste przed Popielcem. Kandydaci mogący się wykazać biletem na bal prasy i zapłaconymi rachunkami u krawca będą mieli pierwszeństwo.

Biletem przetargowym pomocnym w zamążpójściu był karnet balowy. Wpisywali się na niego panowie ubiegający się o taniec z panną. Znaczył on dla panny wiele, podobnie jak umieszczenie jej nazwiska w relacji z balu w kronice towarzyskiej. Dla publikacji zarówno panie jak i panny były w stanie zrobić wiele. Łącznie z przekupstwem. Według jednej z plotek, pewna dama biorąca udział w balu, namówiła swojego męża do umizgiwania się dziennikarce, by ten namówił ją do umieszczenia wzmianki o swojej żonie w relacji.

Wachlarz z kolejnością tańców

Po jednym kawalerze na pannę

Zarówno damskie jak i męskie stroje były zaplanowane w najdrobniejszym szczególe. Nie można się temu dziwić, skoro do balu przygotowywano się przez kilka tygodni! Panowie występowali w białych atłasowych żupanach i w białych rękawiczkach, w których obowiązkowo tańczyli. Panie w pięknych sukniach budowanych na okrągłych konstrukcjach (w XIX wieku). Zazwyczaj miały one ciasno sznurowane gorsety i długie treny, które panie musiały umiejętnie podtrzymywać w trakcie tańca. Do tego rękawiczki powyżej łokcia i wachlarze w dłoni. Stroiła się też służba – w białe pończochy i żabot.

Gołe nogi i dżentelmeni, czyli moda w międzywojennej Polsce >>

Z biegiem czasu wykształciła się swego rodzaju kolejność tańców zwana „protokołem balu karnawałowego”. Pierwszy w kolejności był walc, podczas którego tancerz musiał tańczyć z paniami domu, swoimi krewnymi, a dopiero na końcu tańce proszone z pannami, które wpadły mu w oko. Po tańcu przychodziła kolej na kadryla, następnie mazur, kotylion, kadryl i biały mazur.

Tak tańczono kadryla
A tak kotylion

Najważniejsze były panny. Organizatorzy zabaw musieli być pewni, że na każdą pannę przypadnie kawaler do tańca. Wodzirej, czyli gospodarz tańca, pilnował, aby każda panna wirowała na parkiecie przynajmniej podczas trzech podstawowych tańców – kontredansa, mazurka i kotyliona. Do zadań wodzireja należał również taniec z każdą panną przebywającą w salonie.

XX wiek i bale kostiumowe

Trzeba przyznać, że rodzina Potockich lubiła i potrafiła się bawić. Drugi ich krakowski dom na początku XX wieku również słynął z hucznych zabaw. Mowa o pałacu, który znajdował się na rogu Rynku i Brackiej i należał do Marii Małgorzaty z Radziwiłłów i Franciszka Potockich z Peczary. Jeden z bardziej pamiętnych bali urządzono w nim w 1913 roku. Był to bal kostiumowy, a motywem przewodnim – czasy Marii Antoniny. Wiele panien skorzystało wówczas ze zbiorów mundurów napoleońskich, jakie posiadał Wojciech Kossak. Sam artysta pojawił się na balu w mundurze kirasjera, czyli pancerzu i kasku z ciemnym, końskim ogonem. Wielu panów wystąpiło w kontuszach i białych perukach, panie – w atłasowych i koronkowych sukniach.

fot. x Janusz Radziwiłł w stroju balowym, 1905, źródło: Muzeum Zamoyskich w Kozłówce

fot. x Tomasz Potocki na balu na Brackiej w w stroju napoleońskim w 1913, ze; źródło: zbiory Wojciecha Kossaka

Bale podobne do krakowskich urządzano również we Lwowie. Prym wśród organizatorów wiodła Alfredowa Potocka, żona premiera rządu i namiestnika Galicji. To właśnie ona rozpoczęła we Lwowie tradycję wspólnych zabaw sylwestrowych. Prawdziwą sensację podczas nich wzbudzał Senegalczyk, przywieziony przez jej młodszego syna z wypraw afrykańskich, który o północy uderzał w gong i tym samym witał Nowy Rok.

Myśl o emocjonujących balach, podczas których wszystko mogło się zdarzyć, elektryzowała sztukę. Wirujące po parkiecie pary widzimy między innymi na tych dziełach:

Auguste Renoir | Bal w Moulin de la Galette | 1876 | obraz olejny

Juliusz Kossak |  Cesarz na balu w ratuszu miasta Lwowa 1881 | 1881

Pierre Auguste Renoir | Taniec w Bougival | Taniec w mieście |Taniec w wiosce | 1883

Po pierwszej wojnie światowej prym na salonach wiodły takie tańce jak fokstrot, grzeszne one-step i charleston oraz tango.

Zabawa karnawałowa w kasynie podoficerskim w Warszawie, 1932, fot. NAC

 Zabawa karnawałowa w Warszawie, 1932, fot. NAC

Uczestnicy balu karnawałowego w 4 pułku lotniczym, 1933, fot. NAC

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Dzierga słowa, wyszywa historie i haftuje opowieści. Zafascynowana historią 20-lecia międzywojennego, szczególnie kulturą i historią codzienności. Miłośniczka psów, zielonej herbaty i szydełkowania.
Szlaki Sztuki na Facebooku
Szlaki Sztuki na Instagramie
Tiktok